Gazeta Niedzielna

Dzisiejszego południa szedłem przez park. Patrzyłem na drzewa. Znowu umierają – jak każdego roku o tej porze. W tej listopadowej scenerii przypomniał mi się wiersz Lechonia:

„I w którąkolwiek pójdę stronę
Wszędzie jesienny chrzęści chrust
A jeszcze nic nie załatwione
I nie odjęte nic od ust.
Patrz! Dzikiej róży krzak serdeczny
W wichurze zeschły traci liść,
Ach! I Sąd jeszcze Ostateczny,
Na który trzeba będzie iść.”

Palcami przesunąłem kolejny paciorek i wszedłem w tajemnicę pierwszą z chwalebnych. Ale w niej ani rozum ani wyobraźnia nie zda się na wiele. Jeszcze średniowieczne obrazy przynajmniej usiłowały odsłonić jakiś rąbek perspektywy przyszłego świata. Dziś malarze raczej bliżsi są saduceuszom ujmując niebiańską rzeczywistość w kategoriach czysto ziemskich wyobrażeń.

Jest takie opowiadanie o dwóch pobożnych mnichach. Umówili się, że pierwszy który z nich umrze, da znać, czy zaświaty wyglądają właśnie tak, jak to oni sobie wyobrażali, czy też inaczej. Wiadomość miała być krótka, zawarta w jednym tylko słowie: albo „TOTALITER” (całkowicie tak), albo „ALITER” (inaczej).

I rzeczywiście, po śmieci pierwszego przyszła odpowiedź: „TOTALITER ALITER” (całkowicie inaczej!)

Czy nie w ten sposób Pan Jezus saduceuszom, którzy w dzisiejszej Ewangelii chcieli swoim wymyślonym przykładem o siedmiu braciach mających tę samą żonę ukazać bezsensowność zmartwychwstania, tłumaczy, że tam będzie zupełnie inaczej, że tam ludzie „są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.” I dodał jeszcze: „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją.”

„Zmartwychwstanie – jak pisze Hans Urs von Balthasar – będzie oczywiście zmartwychwstaniem ciał, ale ponieważ ci, którzy go dostąpią, nigdy już nie umrą, przestanie mieć znaczenie małżeństwo i rodzenie dzieci – co nie znaczy, że zniknie różnica płci – przebóstwieni będą się odznaczać zupełnie innym rodzajem płodności. Albowiem płodność jest niezbywalnym atrybutem obrazu Boga w człowieku, z tym że płodność zmartwychwstałych nie będzie już miała nic wspólnego z tym, co śmiertelne, lecz z tym, co żywe, co ma udział w żywym owocowaniu Bożym. Skoro Bóg ukazany jest jako Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, a więc jako Bóg żywych, to w takim razie ci, którzy żyją w Bogu, owocują wraz z Bogiem: na ziemi – w swym doczesnym narodzie, w niebie – wraz z narodem w sposób znany jedynie Bogu i Jego aniołom.”

Na pewno język ludzki nie potrafi wyrazić adekwatnie tamtej rzeczywistości, która stanie się w całej pełni udziałem człowieka – pozostaje zatem jedynie zawierzenie Jezusowym słowom. A Pan Jezus kiedy mówi o życiu wiecznym mówi tak jak się mówi o czymś zupełnie oczywistym. Oto słowa jakie Marta usłyszała: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A każdy, kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki”. Potrzebna więc jest wiara, a o nią trzeba się modlić – stale i wciąż, aby z każdym dniem coraz bardziej mnie wypełniała.

Na drodze ludzkich pokoleń bywają również i wyjątkowe sytuacje, bo Pan Bóg może dać już tu, na tej ziemi, tę niewyobrażalną możliwość doświadczenia nadprzyrodzonej rzeczywistości – jak przemienienie na górze Tabor, czy doznania mistyków. A ilu osobom ukazywał się Pan Jezus. Wymownym przykładem jest tu święta Faustyna. Albo w Fatimie, w Lourdes, w La Sallete i w tylu innych miejscach – gdzie konkretne dzieci czy dorośli rozmawiali z Matką Bożą.

Ale człowiek pozostaje jednak wciąż nieufny jeżeli nie może czegoś ogarnąć, zrozumieć, wyrazić przy pomocy pojęć z tego świata, który jest światem jedynie tylko przestrzeni i czasu. No ale, czy to co nie mieści się w mojej głowie może już być dowodem, że tego nie ma, że to co jest nieuchwytne – w ogóle nie istnieje?

Słyszałem o takim kazaniu, w którym ksiądz chciał obrazowo przybliżyć swoim parafianom na czym polega życie trwające wiecznie. Posłużył się przykładem kasztanowego drzewa, które rosło przed kościołem:

„Czy nie wydawało się wam kiedy przyszliście na pasterkę, że ono obumarło i że już nigdy nie obudzi się do życia? A potem pojawiły się na jego gałęziach pąki i teraz kwitnie w całej swojej okazałości.”

Po nabożeństwie, w drzwiach kościoła, pewien mężczyzna zwrócił się do kaznodziei z takim argumentem:

„Wbrew swoim zamiarom udowodnił ksiądz, że nie ma ciągłości w życiu. Drzewo straci na jesieni swoje liście i znowu będzie nagie. To prawda, że zakwitnie jeszcze wiele razy, ale wreszcie przyjdzie taki czas, że już na nim nic nie urośnie i stanie się drzewem martwym. Jesień jest zawsze na końcu, razem z przekwitaniem, przemijaniem, odchodzeniem i śmiercią.”

„Ma pan rację, ale tylko pozornie – odpowiedział dobrodusznie kapłan i po chwili dodał – proszę jednak nie zapominać o jednym: o kasztanach pod liśćmi.”

ksiądz Marian Łękawa SAC – Rektor PMK w Szkocji



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

MOWA TWOJA

Odezwij się do człowieka, który jest obok ciebie. Milczenie bardzo krótko bywa obojętne. Szybko przeradza się w obecność, wrogość - do nienawiści włącznie. Tylko w milczeniu wobec przyjaciela nie grozi żadne niebezpieczeństwo.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński