Gazeta Niedzielna

Nie przypadkiem tak się wydarzyło, że kilka lat temu naWielki Post Mel Gibson ofiarował dzieło swojego życia – film o Jezusowej męce. Ci, którzy już oglądali nie ukrywają jak bardzo go przeżyli i do jakiego stopnia zostali nim poruszeni. Bo trzeba przyznać, że Chrystusowa męka i śmierć przestała już przemawiać do wielu współczesnych ludzi. Ale czy tylko dlatego, że cała dramaturgia stała się jakby nieobecna? Przecież Ciało i Krew, ból i śmierć – to wszystko jest prawdziwe. Skoro więc słowo nie działa i skoro symbole straciły moc – film trafił w swój czas: jako wstrząs i jako przypomnienie.

W roku 1972, zaraz po moich święceniach kapłańskich, zostałem wysłany do Francji, aby pracować w redakcji pallotyńskiego miesięcznika Nasza Rodzina. I dopiero tam miałem możność po raz pierwszy zobaczyć religijny film: Człowiek z Nazaretu. Wtedy odbywały się bardzo żywe dyskusje nie tylko na temat tego filmu, ale i innych o tematyce religijnej – czy jest jakiś sens ekranizować Ewangelię. No bo na przykład – jak pokazać Boskość Pana Jezusa, skoro nadprzyrodzoność w ogóle nie jest fotogeniczna?

Z tamtego jednak filmu utkwił we mnie bardzo głęboko, między innymi, obraz z dzisiejszej Ewangelii. Do Pana Jezusa przywleczono jawnogrzesznicę. Faryzeusze, wśród których byli młodsi i starsi utworzyli pierścień. Każdy z nich trzymając za plecami kamień był pewny, że tym razem Chrystus już nie zdoła im się wymknąć. Pytają: „Nauczycielu, kobietę tę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?” W tej rabinistycznej kalkulacji każda odpowiedź była na ich korzyść. Bo jeżeli postąpi jak Mojżesz – to nie ma w Nim nic nadzwyczajnego. A jeśli nie zgodzi się z prawem mojżeszowym i zażąda uwolnienia kobiety – jawnie sprzeniewierzy się prawu. Tak czy owak będą mieć poważny argument przeciwko Niemu. Na ekranie było widać, jak krąg oskarżycieli wokół Jezusa i kobiety jeszcze bardziej się zacisnął. Ona klęczała z głową prawie zanurzoną w piasku. I na tym samym piasku pochylony Pan Jezus coś pisał. Po pewnej chwili podniósł się i zapytał: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. Odszedł kilka kroków, aby mogli zacząć rzucać kamieniami. Ale kamienie, dotąd trzymane kurczowo w ich rękach, zaczęły powoli i dyskretnie upadać w piach wydając głuchy dźwięk. Jeden po drugim odchodził. Kamera ujęła dokładnie taki szczegół, że najpierw odchodzili starsi. Wśród pozostawionych kamieni ułożonych w takim samym kręgu, w jakim stali faryzeusze, pozostał tylko Pan Jezus i kobieta. Kiedy usłyszała słowa: „Nikt cię nie potępił?” – dopiero wtedy odważyła się popatrzeć na Chrystusa i odpowiedziała: „Nikt Panie!” W tym słowie „Panie” wyraziła całą tajemnicę znaczenia hebrajskiego słowa „Adonai” i greckiego „Kyrios”. W tym momencie na ekranie ukazało się światło, które rozświetliło postać Chrystusa, a potem to światło ogarnęło niewiastę, która wyznała w Jezusie Boga i to był początek jej drogi do wielkiej świętości. Ten film, dzięki swojemu artystycznemu ujęciu zdołał przedstawić i oddać coś z tajemnicy nadprzyrodzoności.

Faryzeusze byli tak blisko Chrystusa. Dlaczego jednak odeszli? Dlaczego nie skorzystali z nawrócenia? Co stanęło na przeszkodzie? Odpowiedź na te pytania przypomina inną scenę, tym razem ze świątyni, gdzie modlił się faryzeusz i celnik. Jeden z nich nie przyznał się do grzechu, bo go nawet w sobie nie widział. Najwyraźniej zadowolony był ze swojego życia, którym chełpił się przed Bogiem. Ale grzechy innych widział bardzo dobrze i potrafił jeszcze nimi się gorszyć!

Dzisiejsze Słowo Boże wyraźnie ukazuje, jak pisze Hans Urs von Balthasar, „nas, grzesznych, w chwili gdy oskarżamy przed Jezusem innych grzeszników. Jezus, pisząc palcem po ziemi, jest jakby nieobecny duchem. Dwa razy tylko przerywa milczenie: za pierwszym razem zrównując oskarżycieli i oskarżonych we wspólnej winie, za drugim po to, by – skoro nikt już nikogo nie oskarża – wypowiedzieć słowa przebaczenia. W obliczu Jego cierpienia, które znosi On w milczeniu, umilknąć też muszą wszelkie oskarżenia, „albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie”. To, że nikt nie oskarżył kobiety cudzołożnej, należy tłumaczyć nie tylko pierwszą wypowiedzią Jezusa w scenie ewangelicznej, ale przede wszystkim drugą; On bowiem cierpiał za wszystkich, by dla wszystkich wyjednać przebaczenie niebieskie, i z tego powodu nikt już nie może oskarżać drugiego przed Bogiem.”

W tym Wielkim Poście Bóg znowu woła: „Nawróćcie się do Mnie całym swoim sercem! Czy tym razem w końcu dotrze do mnie Jego wołanie i ogarnie całe moje serce? Bo można zachowywanie przykazań nakazać, można przymusić pod strachem, albo zachęcić różnymi atrakcjami – jak mówią tubylcy, że w kościele był very nice service. Ale na nic się to zda. Bo co z tego, choćbym nawet uchodził na zewnątrz za gorliwego katolika – jeżeli moje serce nie będzie kochać? Bo zostało zastraszone, przekupione, oczarowane własnymi uczuciami i emocjami, ale niestety – nie Panem Bogiem. Ale Pan Bóg nie zniechęca się. Wciąż kładzie na ścieżce mojego życia przeróżne wydarzenia, aby rozbijały moją nic nie wartą pobożność i wyrywały mnie z moich iluzji. Kto wie, czy wspomniany na początku film o Jezusowej męce nie jest jednym z nich?

Ks. Piotr Pawlukiewicz zauważa, że „niechrześcijanie dziwią się niekiedy, dlaczego tak bardzo czcimy krzyż Chrystusa, skoro jest to narzędzie okrutnej śmierci. Dziwią się, dlaczego rozważamy mękę Pańską, mówimy o ranach Chrystusa. Przecież to wszystko było straszne i odrażające. Tak, to prawda, krzyż jest narzędziem tortur i zbrodni, krwawe rany są źródłem wielkiego cierpienia. My wiemy o tym, ale jednak widzimy w tym coś jeszcze. Widzimy przede wszystkim miłość. A jej prawo jest takie, że tu, na ziemi miłość zawsze musi się wyrażać w widzialnych znakach… Takim znakiem, który nie może kłamać: to cierpienie i śmierć. Jeśli ktoś cierpi za kogoś, jeżeli oddaje za kogoś życie, to w sposób absolutnie pewny wyraża swoją miłość.”

ks. Marian Łękawa SAC – Rektor PMK w Szkocji



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

MOWA TWOJA

Odezwij się do człowieka, który jest obok ciebie. Milczenie bardzo krótko bywa obojętne. Szybko przeradza się w obecność, wrogość - do nienawiści włącznie. Tylko w milczeniu wobec przyjaciela nie grozi żadne niebezpieczeństwo.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński