Gazeta Niedzielna

Od dawna zapowiadany i oczekiwany Bóg kiedy wreszcie przyszedł do swojej własności, swoi Go nie przyjęli. Dlaczego ci wybrani i tak troskliwie przez Bożą Wszechmoc prowadzeni z pokolenia na pokolenie nie rozpoznali czasu przyjścia Syna Bożego? Czyżby w swojej pewności posiadania prawdziwego kultu Jedynego Boga weszli aż na taką wyższość, że traktowanie obcych z pogardą wydawało się być dla nich czymś naturalnym?

Pan Jezus poprzez swój dialog z kobietą z ziemi Kanaan zwraca uwagę, że będąc blisko Boga faktycznie można być od Niego oddalonym i to bardzo daleko. I odwrotnie: ci, których uważa się, że są zupełnie poza kręgiem Bożego błogosławieństwa – właśnie to oni mogą być bardzo bliziutko samego Boga. To jest właśnie głównym tematem dzisiejszego Słowa Bożego. Pan Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi, również tych, którzy, jak pisze o. Jacek Salij, „nie należą jeszcze widzialnie do Jego ludu. Kobieta kananejska pochodziła przecież z narodu, który w Starym Testamencie był uważany za przeklęty przez Boga! To właśnie Kananejczycy oddawali się różnym formom bałwochwalstwa, łącznie z zabijaniem własnych dzieci na ofiarę Molochowi, o czym z takim przerażeniem mówią księgi Starego Testamentu. I oto właśnie kobieta kananejska, kobieta pochodząca z tego właśnie narodu, zasłużyła sobie na najwyższą pochwałę Zbawiciela: ‘O niewiasto, wielka jest twoja wiara!’ Trudno o większy dowód, że jest wolą Bożą, aby dobra nowina o zbawieniu docierała nie tylko aż na krańce świata, ale również aż na krańce ludzkiej grzeszności – również tam, gdzie grzech ludzki jest bardzo wielki”.

Idących tą ścieżką przestają szokować Jezusowe odpowiedzi, którymi posługuje się po to, aby odzwierciedlić faktyczny stan rzeczy: mianowicie istniejącą ogromną niechęć, właściwie nienawiść, która dzieliła te dwa narody. Chrystus używa tu malarskiego języka. Tworzy coś w rodzaju, jakby powiedział ks. biskup Pietraszko, bardzo ciemnego rembrandtowskiego tła. Czyni tak właśnie dlatego, aby następnie wprowadzić bardzo jasną, wyraźną biel, która jest światłem. I wychodzi obraz ciepły, ewangeliczny. Bo im ciemniejsze tło, tym wyraźniejsze staje się Jezusowe przesłanie.

Jezus znał możliwości, które wypełniały serce kananejki. Bo Jego odpowiedzi nie oddalały jej od Niego. Nie potrafiły zniechęcić. Wręcz przeciwnie – wzmogły jej nalegania i prośby. Dlatego tak bardzo została wynagrodzona jej wytrwałość. Tu odnajduję podobieństwo mojej sytuacji, w której znajdowałem się po wielokroć w moim życiu. Z tym, że po wielokroć odchodziłem smutny od Jezusa, bo wydawało mi się, że mnie nie wysłuchał. Pozostawało wielkie milczenie. Wiele razy zupełnie nie zdawałem sobie sprawy, że takie milczenie bywa błogosławione. W cierpliwym oczekiwaniu dzieje się to, co z ziarnem posianym w ziemi – dojrzewa. W takich sytuacjach może i powinna dojrzewać moja wiara, moje zaufanie do Boga z tym pokornym przeświadczeniem, co powiedział Jezus: Beze mnie nic dobrego nie możecie uczynić. Cierpliwość jest więc łaską. Umiejętność czekania sprawia, że oto w czasie, który Bóg uzna za stosowny – dane jest człowiekowi uczestniczyć w rzeczywistości, która przekracza go całkowicie.

Wystarczy spojrzeć na zdziwienie Marty i Marii dlaczego Jezus nie przyszedł, kiedy ich brat a przyjaciel Jezusa, chorował. Dlatego pytają: Panie, gdybyś tu był, Łazarz by nie umarł? Ale Jezus zażądał wiary: „Czyż nie powiedziałem ci, jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?” I ujrzały.

Najdoskonalszym zaś wzorem całkowitego zawierzenia Bogu jest Maryja, Matka Jezusa. Kiedy przy Zwiastowaniu wypowiedziała: ”Niech mi się stanie według Słowa Twego” Bóg dał Jej poznać w całej rozciągłości, ile zgodzenie się na Boże plany kosztuje. Tak rzadko jest o Niej mowa na kartach Ewangelii. Zaś w tych niewielu miejscach, w których jest, musi słuchać bardzo trudnych słów swojego Syna. Na weselu w Kanie Galilejskiej „kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoje sprawa, Niewiasto?”

Nawet kiedy był jeszcze jako dwunastoletni chłopiec odnaleziony w świątyni po trzech dniach szukania, na pytanie Matki: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział”. Ale Ona jednak wierzyła i to w każdej sytuacji swojego życia, że w ten dziwny, niezrozumiały sposób Bóg realizuje zbawianie świata. To były „te wielkie rzeczy”, które Ona wyśpiewała w Magnifikat. Wiele wydarzeń w Jej życiu było całkowicie nie do przyjęcia. Jak zaakceptować narodziny Syna Bożego w stajni? Potem pod osłoną nocy uciekać do Egiptu wiedząc, że tyle niemowląt zabitych i tyle rodzin w żałobie? Jak nie widzieć w tym wszystkim żadnej sprzeczności? A po 33 latach musi patrzeć na okropną, straszną mękę i śmierć swojego Syna. Ona godziła się na wszystko, czego zażądał Bóg. I godziła się z ufnością – dlatego jest współ-odkupicielką.

Idę stacjami Drogi Krzyżowej i pojąć nie mogę, że Miłość Boga w taki sposób do mnie dociera.

Proszę Cię, Panie, daj mi tę łaskę, abym każdego dnia wciąż i za każdym razem choćby o maleńką odrobinę lepiej potrafił zaufać Twojej woli. Bo odkupienie świata jest tajemnicze, ale wciąż się realizuje pomimo wszelkich pozorów. Dzisiejsze II Czytanie kończy się takimi słowami: „Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie”.

ks. Marian Łękawa SAC – Rektor PMK w Szkocji



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

MOWA TWOJA

Odezwij się do człowieka, który jest obok ciebie. Milczenie bardzo krótko bywa obojętne. Szybko przeradza się w obecność, wrogość - do nienawiści włącznie. Tylko w milczeniu wobec przyjaciela nie grozi żadne niebezpieczeństwo.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński