Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego
20 kwietnia 2025 roku
I CZYTANIE: Dz 10,34a-37-43. II CZYTANIE: Kol 3,1-4. EWANGELIA: J 20,1-9.
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
W Muzeum Serbołużyckim w Budziszynie (niem. Bautzen; okolice Drezna) można zobaczyć fotografię tablicy, która umieszczona jest na bramie wejściowej cmentarza w Malschwitz. Na tablicy pochodzącej z roku 1788 – która jest jednym z najstarszych zabytków języka górnołużyckiego – znajduje się taki oto napis w dwóch językach, po łacinie: „Fuimus – Erimus. Quales?” i po górnołużycku: „My smy byli – Zaso budźemy. Kajcy?”. Po polsku napis ten brzmiałby: „Byliśmy – Będziemy. Jacy?”. Inskrypcja daje odpowiedź: „Denuo extruct [De novo extructi]” – „Ponownie stworzeni” (dosłownie: zbudowani). Ten napis to wyznanie wielkanocnej wiary, że do Zmartwychwstania przechodzi się przez cmentarz, do życia – przez bramę śmierci. Że czeka nas nowe stworzenie, „nowe zbudowanie”. choć jeszcze nie do końca wiemy, jak ono będzie wyglądać (por. A Draguła, „Słowo, które przenika, Kraków 2018, s. 195).
Myślę, że można zaryzykować tezę, że w ciągu naszego życia przychodzi nam wiele razy przechodzić przez symboliczny cmentarz do życia – umierać i powstawać z martwych; patrzeć jak nasz świat obraca się w ruinę i go odbudowywać; doświadczać unicestwienia i stwarzać na nowo. Powstawać z martwych to przecież nic innego, jak porzucić to wszystko, co naznaczone jest martwotą, śmiercią, zniszczeniem. Warto w tym wielkanocnym czasie spróbować odnaleźć w swoim życiu takie właśnie momenty i na nowo je odczytać. „Nawyk odczytywania na nowo swojego życia – powie papież Franciszek – kształtuje spojrzenie, wyostrza je, pozwala dostrzec małe cuda, które dobry Bóg czyni dla nas każdego dnia. (…) Mądrze powiedziano, że człowiek, który nie zna swojej przeszłości, jest skazany na jej powtórzenie” (Franciszek, „Rozeznawanie. Boży głos w sercu”, Kraków 2023, s. 63). Może zatem warto spojrzeć w historię swojego życia, by uniknąć przechodzenia wciąż przez te same cmentarze i wciąż te same bramy śmierci?
Wielkanoc zaprasza nas jednak nie tylko do patrzenia w przeszłość i nowego odczytywania historii naszego życia, ale także do pełnego nadziei patrzenia w przyszłość. Skoro Chrystus pokonał to, czego najbardziej się lękamy i obawiamy – śmierć, nie musimy już dłużej się bać i pozwolić, by ten lęk nas paraliżował. Jak to zrobić? Może po prostu zbyt wysoko nie zawieszać sobie poprzeczki. Paraliżuje cię obawa, o to, co będzie z tobą i z twoimi bliskimi? Proś, żeby było ci (im) dane dobrze przeżyć ten dzień, ten miesiąc, ten kolejny rok. Proś, żebyś miał siły na dziesięć kroków. Nie na dziesięć lat. A jutro proś o kolejne dziesięć kroków. Gdy większość z nas na spokojnie przyjrzy się swojemu życiu, które często przyprawia nas o niepokój i ból głowy, czy nie okaże się, że mimo obaw zawsze udaje nam się jakoś przeżyć każdy następny dzień? Jeśli patrzysz na swoje życie z lotu ptaka i wydaje ci się ono nieznośne ciężkie i pozbawione nadziei, zacznij patrzeć na nie z ziemi. Rano załóż sobie, że Twoim horyzontem jest południe. Gdy dociągniesz jakoś do południa, punkt odniesienia przesuń na wieczór. Wieczorem pomyśl – oby do rana itd. Po paru tygodniach nie zauważysz pewnie, że taktyka koncentracji na małych krokach jest najlepszą metodą na efektywne odbywanie dalekich, fascynujących podróży.
Dzisiaj kolejny raz zaczyna się nasza fascynująca wielkanocna podróż. Przed nami przynajmniej pięćdziesiąt poranków, pięćdziesiąt jutrzenek, pięćdziesiąt jutrzejszych dni. Przynajmniej tyle, ale przecież – jak mówił Marcin Luter – „Bei uns Christen ist alle Tage Ostern” – „U nas, chrześcijan, Wielkanoc jest każdego dnia”. Przecież każdy dzień zaczyna się od jutra. Już teraz każdy z nas może być człowiekiem wielkanocnym.
Wystarczająco dużo w nas przeróżnej martwoty, z której trzeba wstać. Choćby taka martwota nienawiści: politycznej, domowej, małżeńskiej, społecznej, rodzinnej, rasowej, a nawet religijnej. Z tego wszystkiego trzeba by z-martwych-wstać. Można też warto w tych dniach pomyśleć – jak zachęcał w Wielki Czwartek abp Adrian Galbas – „co właściwie jest we mnie takiego, co obumarło, co się skończyło, co jakoś przepadło. A może można by to jeszcze jakoś odnowić? Może jest szansa, żeby dać temu życie?”. I nie wolno z tym zwlekać do wieczora. Jezus wstaje z grobu jeszcze przed świtem, gdy trwa noc. Niech zatem i w naszych sercach codziennie wschodzi gwiazda poranna, którą jest Jezus Zmartwychwstały, „zwycięzca śmierci, piekła i szatana”. W ten sposób Wielkanoc naprawdę będzie każdego dnia.
Ks. Bartosz Rajewski