Gazeta Niedzielna

Kiedy uważnie przypatrzymy się sobie samym i naszym bliźnim, zauważymy, że często brak nam wzajemnego zaufania. Ze strachem uchylamy drzwi naszych domów przed nieznajomymi, podejrzewając ich o wszystko, co najgorsze. Krytycznie osądzamy słowa i czyny drugiego człowieka, szukamy jakiegoś znaku, który by potwierdził, że człowiek ten mówi prawdę, że możemy polegać na jego słowach.

                Dlaczego tak się dzieje? Bo zbyt wiele doznaliśmy w naszym życiu zawodów i rozczarowań, czasem zbyt trudne i bolesne były przeżycia, jakie zgotował nam drugi człowiek. Nic zatem dziwnego, że przez cały świat idzie ten lęk człowieka przed człowiekiem; że rodzi się nieufność, zwątpienie i obawa o naszą przyszłość.

Wypełnia daną obietnicę

                Podobne uczucia możemy dostrzec u ludzi, o których opowiada Ewangelia, którzy całe swe życie związali z osobą Chrystusa. Byli to nie tylko apostołowie, ale także wszyscy ci, którzy przyjęli Jego naukę i stali się Jego gorliwymi wyznawcami. To właśnie oni przeżyli tragedię Wielkiego Piątku, Soboty i poranka Wielkanocnego. Były to długie godziny próby wytrzymałości, gdyż Jemu całkowicie zaufali i poszli za Nim. Krzyżowa śmierć, zgon na drzewie hańby podważyły to bezgraniczne zaufanie do Chrystusa i wiarę w Jego boskie posłannictwo.

               Wielu posmutniało i zwątpiło. Nie widzieli przed sobą żadnej przyszłości. Doznali jeszcze jednego zawodu zgotowanego człowiekowi przez człowieka, jeszcze jednej porażki wiary w ludzkie słowo. Ale Chrystus był nie tylko człowiekiem, był przede wszystkim Bogiem. I dlatego nie mógł zawieść ludzi, którzy Mu tak bardzo zaufali. Wypełnia więc całkowicie daną obietnicę i trzeciego dnia wstaje żywy z grobu. W posmutniałe serca wstąpił nowy duch radości, wstąpiła na nowo wiara i zaufanie.

               To, co rozegrało się wtedy w Jerozolimie, rozgrywa się też w życiu współczesnego człowieka. Tak często traci on wiarę i zaufanie do Jezusa, gdy doznaje zawodu ze strony drugiego człowieka. Tak trudno mu zaufać Chrystusowych słowom, dlatego często szuka swojej własnej drogi, na której – jak się później okazuje – też nie znajduje oczekiwanej radości, szczęścia, zadowolenia, i po pewnym czasie powraca do Boga. Ta wrodzona tęsknota za Bogiem musi gdzieś znaleźć zaspokojenie.

Ten szuka Ciebie

               Giovanni Papini, znany włoski pisarz, niegdyś niewierzący i bluźnierca, a później nawrócony i gorliwy katolik, w „Modlitwie do Chrystusa” napisał: „Boże nasz, Jezu Chryste, potrzebujemy Ciebie, / Ciebie jedynie i nikogo więcej. / Wszyscy łakną Ciebie, nawet ci, którzy o tym nie wiedzą. / Głodnemu zdaje się, że szuka chleba, a on łaknie Ciebie. / Spragniony sądzi, że szuka wody, a on Ciebie pragnie. / Chory marzy o odzyskaniu zdrowia, / A tymczasem jego chorobą jest nieobecność Twoja. / Kto szuka piękna w świecie, ten niepostrzeżenie szuka Ciebie, / Który jesteś Pięknem całym i doskonałym. / Kto dąży w myślach swoich do prawdy, / Ten mimo woli dąży do Ciebie, / Który jesteś jedyną godną poznania Prawdą. / I kogo trawi żądza pokoju, / Ten pożąda Ciebie, jedynego Pokoju, / W którym odpocząć mogą serca najbardziej udręczone”.

                Dzisiejszy człowiek, który narażony jest zewsząd na utratę swej wiary. Aby jej nie utracić, musi koniecznie spotkać się ze Zmartwychwstałym Chrystusem i na nowo Mu zaufać. W dzień Wielkiej Nocy rozpoczyna się historia spotkań Jezusa Zmartwychwstałego z ludźmi. Z ich nędzą i biedą. Są to spotkania przemieniające i jest to prawdziwa dobra nowina paschalna – Chrystus Zmartwychwstały nachyla się nad biedą człowieka, aby go podnieść i pocieszyć. Człowiek współczesny potrzebuje tego spotkania, bo dziś jest szczególnie dużo ludzi smutnych, płaczących, zawiedzionych i bojaźliwych.

                Dzisiaj możemy spotkać Chrystusa w słowie Bożym i przy łamaniu chleba. W każdej Eucharystii spotykamy się z żywym i prawdziwym Bogiem, ze Zmartwychwstałym Panem.

                Módlmy się gorąco, abyśmy Go spotkali. Tak jak spotkała Go płacząca Magdalena, którą pocieszył. Tak jak spotkali Go smutni i bojaźliwi Apostołowie, których strach przemienił On w odwagę. Tak jak spotkał Go prześladowca Szaweł, którego On uczynił apostołem i świętym.

                Posłuchaj słów, którymi On zwraca się do ciebie: Ufajcie! – Ja zwyciężyłem świat.

Ze zbioru kazań śp. ks. Edwarda Okońskiego



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

CIEŚLA Z NAZARETU

Gdy byłeś mały, chciałeś być sławny. Nie wiedziałeś jeszcze, z jakiego powodu, ale wierzyłeś, że będą o tobie pisali w gazetach wielkimi literami. Czy ciągle na to czekasz? Tak, chcemy, aby nas zauważono, aby nas proszono, dziękowano, aby nas uznano, szanowano.

Jest w Ewangelii św. dużo postaci zarysowanych bardzo wyraźnie. O św. Józefie mało wiemy. Zapisano wiele słów nie tylko apostołów, ale faryzeuszów, celiników, grzesznic. Jego słowa nie ma ani jednego. Nikomu nie przyszło do głowy, aby spytać, co On mówił, jakie było Jego zdanie.

Nie wiemy nawet, kiedy umarł.

Nie zauważono Go.

Chciał odejść, gdy poznał, że Maryja jest w ciąży. Został z polecenia anioła. Z polecenia anioła uciekł do Egiptu z Maryją i Dzieciątkiem. Z polecenia aniołów wrócił do Palestyny.

Spełnia polecenia, chociaż nie zawsze rozumie, jaki jest ich cel. Pracuje na utrzymanie Matki i Syna. Umiera chyba wtedy, gdy jest już niepotrzebny, po dojściu Jezusa do pełni sił.

Patron tych, którzy nie są kierownikami, którzy pozostają w ukryciu, którzy są jak powietrze niezauważalni, ale tak jak ono potrzebni.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński