Gazeta Niedzielna

Przez blisko 27 lat Papież Jan Paweł II był pierwszoplanową postacią w skali globalnej. Swymi działaniami i wypowiedziami – w Rzymie czy podczas podróży apostolskich, swymi gestami wiary i ludzkiej solidarności przyciągał uwagę świata w sposób, o którym mogli tylko marzyć współcześni mu przywódcy polityczni.

Nazywany był „Papieżem rekordów” bo rzeczywiście na swej duszpasterskiej drodze ustawicznie potrafił dokonywać rzeczy niezwykłych i nowatorskich: choćby to, że już po kilku latach pontyfikatu odwiedził więcej krajów i spotkał się z większa liczbą wiernych niż wszyscy poprzedni papieże, jak choćby to, że beatyfikował i kanonizował więcej postaci niż którykolwiek z jego poprzedników. Poprzez media, które ustawicznie podążały jego śladem, a które on zdołał w dużej mierze włączyć w zadanie informowania także o sprawach wiary i codziennej pracy Kościoła dla konkretnych ludzkich społeczności, Papież Jan Paweł II stał się postacią nie tylko wszędzie rozpoznawalną, ale i naprawdę bliską ludziom bardzo wielu narodów i kultur.

Jeszcze za życia Jana Pawła II, a zwłaszcza po śmierci, przytaczano dowody wielkości jego pontyfikatu, wyjątkowej jakości świadectwa wiary, które dawał swym życiem, a także jego tak podziwianych zalet umysłu i serca. Niewątpliwie ukoronowaniem tego przekonania i tej wiary, że Karol Wojtyła – Jan Paweł II był darem Bożym dla Kościoła i świata, była jego kanonizacja, w kwietniu 2014 roku.

Od śmierci Jana Pawła II upłynęło już 14 lat. Jak dalece podziw, który go otaczał i uczucie zainspirowania jego przykładem przetrwały do dziś nie tylko w Kościele lecz szerzej, w świecie? To pytanie powraca w różnych środowiskach i w różnych kontekstach. I odpowiedzi są tak różne, jak ludzkie reakcje i odczucia. Napisano sporo o tendencji do zamykania postaci Jana Pawła II w raczej sentymentalnym, uproszczonym schemacie, opartym na powielanych słowach-symbolach i obrazach-symbolach o ładunku emocjonalnym. Ale widzimy też wiele dowodów, świadczących o wyraźnym pragnieniu, by zachować w pamięci jak najwięcej z nauczania tego Świętego Papieża, korzystać nadal z zasobu jego energii ewangelizacyjnej oraz przykładów z niezwykłej historii jego życia.

Włodzimierz Rędzioch, dziennikarz-watykanista, mieszkający w Rzymie od 1980 roku, należy do tych świadków pontyfikatu, dla których Jan Paweł II nie tylko powinien być, lecz i jest Niezapomniany. Taki właśnie jest tytuł jego książki, ukazującej postać i działania Papieża w świetle wspomnień i osobistych refleksji dwudziestu przyjaciół i bliskich współpracowników. Autor książki znał większość z nich od dawna, pracując od wczesnych lat pontyfikatu w watykańskim piśmie „L’Osservatore Romano”. Niektórych spotykał często. Teraz poprosił ich, żeby spojrzeli na osobę i dzieło Papieża, każdy w swojej, niepowtarzalnej perspektywie. Pytania, jakie każdemu z tych świadków zadaje Włodzimierz Rędzioch, mówią czytelnikowi wiele o jego własnej znajomości pontyfikatu Jana Pawła II, Watykanu i życia Kościoła.

Rezultatem tego jest zachwycający, panoramiczny portret Niezapomnianego Papieża. Namalowała go plejada Wybitnych Ludzi, z akcentem na wybitnych Ludzi Kościoła. Już sam start jest nadzwyczajny. Oto Papież-senior Benedykt XVI, mówi o swym poprzedniku: bardzo bezpośrednio, słowami w których przebija podziw, tak dla stylu duszpasterskiego, osiągnięć jak i osobowości Jana Pawła II, z którym jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary współpracował tak blisko, przez wiele lat, nad naczelnymi dokumentami nauczycielskimi Kościoła. – „Przez lata wspólnej pracy stawało się dla mnie coraz bardziej oczywiste, że Jan Paweł II był święty” – mówi Benedykt XVI. Ale nie jest to hagiograficzna adoracja, jakiś oczekiwany pokłon przed świętością. Jest to przede wszystkim rzeczowe świadectwo faktycznych zalet i dokonań, ze strony bardzo rzeczowego teologa, który w swych czasach kardynalskich nazywany był naczelnym teologiem watykańskim. A przy tym są to słowa ciepłe, pełne życzliwości dla Papieża-Polaka.

Biorąc pod uwagę fakt, że Benedykt XVI od czasu abdykacji nie udziela żadnych wywiadów prasowych, ta jego wypowiedź zasługuje na szczególna uwagę. Właściwie jest to wywiad bez precedensu. Wyczuwa się w nim, że Papież-emeryt chętnie przypomniał w tej perspektywie sylwetkę swego Współ-pasterza i że treść pytań wyraźnie była w tym pomocna. Można tylko pogratulować Włodzimierzowi Rędziochowi tej inicjatywy i jej umiejętnego zrealizowania.

Pryzmat współpracy i przyjaźni

Te relacje duchownych i świeckich przyciągają nie tylko osobistą rangą mówiących ale i autentyzmem świadectwa. Jedno i drugie bardzo wzbogaca ten „portret pamięci”.

Kardynał Stanisław Dziwisz, jako osobisty sekretarz Ojca Świętego miał zupełnie wyjątkowe pole widzenia i uczestnictwa w wydarzeniach tego pontyfikatu. A jego spojrzenie sięga znacznie dalej, bo ten „najważniejszy rozdział” jego życia zaczął się 12 lat przed wyborem kardynała Wojtyły na Stolicę Piotrową, gdy Arcybiskup Krakowski mianował go swym sekretarzem. Pozostał jego sekretarzem przez 38 lat – od Krakowa do Rzymu, towarzysząc swemu przełożonemu w najważniejszych wydarzeniach pontyfikatu i podróżach na wszystkie kontynenty. Jest to relacja po prostu fascynująca. Wspominając moment ogłoszenia wyboru Papieża-Polaka, kardynał Dziwisz uważa, że całe życie Karola Wojtyły, osobiste jak i kapłańskie, stanowiło przygotowanie do tej jedynej i niezwykle trudnej misji.

Ten przez lata najbliższy świadek życia i duszpasterskiej misji Jana Pawła II podkreśla, że modlitwa była zawsze w centrum jego życia „tylko pozornie zabieganego”. Przypomina, jak od czasów krakowskich Karol Wojtyła swe najważniejsze teksty pisał przy stoliku w kaplicy. – W Watykanie – mówi kardynał Dziwisz – „od pierwszego dnia Jan Paweł II czuł się jak u siebie w domu”, i że „głęboko zakorzeniony w kulturze katolickiej Polski miał łatwość otwierania się na inne kultury, doświadczenia i tradycje…” Kard. Dziwisz uważa, że od chwili wyboru i pierwszej homilii-wezwania do świata: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” Papież dysponował siłą olbrzyma, bo był gigantem wiary.

O dniu codziennej pracy (z reguły bardzo wypełnionym, zawsze rozpoczynającym się modlitwą) i dniu świątecznym w Watykanie mówią też, bardzo ciekawie, dwaj inni sekretarze papiescy: abp. Emery Kabongo z Zairu oraz kapłan archidiecezji lwowskiej, abp Mieczysław Mokrzycki.

Wierność przyjaźni

Obok kardynałów na wysokich stanowiskach watykańskich, obok papieskiego lekarza Dr Renato Buzzonetti, który opiekował się Janem Pawłem II i był świadkiem jego – jak to określa – „Ewangelii cierpienia”, obok współpracowników takich jak rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro Valls , który był „głosem Papieża” dla włoskich i światowych mediów, i fotograf papieski, Arturo Mari, zawsze towarzyszący Papieżowi w jego wystąpieniach i podróżach, które pracowicie i z talentem dokumentował, bardzo istotne miejsce mają w tej książce głosy czterech osób, które określono jako „przyjaciele na zawsze”. Dzięki nim poznajemy może najbardziej to, co składa się na osobowość, na jakość człowieczeństwa Karola Wojtyły – Jana Pawła II.

Jest wśród nich świadectwo kardynała Andrzeja Marii Deskura, który studiował razem z młodym Karolem Wojtyłą w krakowskim seminarium, a od lat 1950. był jednym z najważniejszych Polaków w Kurii Rzymskiej. Uderza zbieżność ich losów: troska Papieża o przyjaciela, który przez ponad 30 lat ciężko chorował, przykuty do wózka inwalidzkiego i wzajemnie: duchowe wsparcie ze strony kardynała w latach energicznych działań jak i latach choroby Papieża. Kard. Deskur przypomniał jak jeden z kolegów napisał na drzwiach pokoju Karola Wojtyły w seminarium: „przyszły święty”.

Wśród tych przyjaciół jest prof. Stanisław Grygiel, filozof, dziennikarz, niegdyś student profesora Wojtyły na KUL-u, od lat wykładający w Rzymie, który podkreśla przede wszystkim że Papież był wierny przyjaźni i liczył na świeckich. Prof. Grygiel mówi o roli Karola Wojtyły w tworzeniu środowiska intelektualnego na gruncie duszpasterskim. Jego wybór na Papieża natychmiast obudził nadzieje, że kres komunizmu jest możliwy, a nawet bliski.

Wśród tej grupy najbliższych przyjaciół jest też Dr Wanda Półtawska, lekarz-psycholog, która w latach krakowskich Karola Wojtyły wspierała pracę duszpasterską tamtejszego Kościoła swą ekspertyzą medyczną, i była dla arcybiskupa Wojtyły, a później Papieża, ekspertem w dziedzinie obrony życia i w ogóle spraw objętych encykliką „Humanae Vitae”. Jest to wnikliwe spojrzenie na przyjaźń na gruncie i wiary i chrześcijańskiego humanizmu.

Uzupełnieniem tych świadectw są relacje dwóch osób, które osobiście Jana Pawła II nie znały, a jednak przemienił on ich życie: francuskiej siostry Marie Simon-Piere Normand, której uzdrowienie z choroby Parkinsona zostało uznane za cud, i pani Floribeth Mory Diaz z Kostaryki, której pełne wyzdrowienie po wylewie krwi do mózgu, niewytłumaczalne medycznie, również zostało przyjęte jako znak Bożej łaski, za pośrednictwem Papieża Jana Pawła II.

Z autorem książki pani Floribeth Mora Diaz z Kostaryki, której wyzdrowienie, niewytłumaczalne medycznie, zostało uznane za cud dokonany za wstawiennictwem Papieża Jana Pawła II. Fot. Arturo Mari

Te 22 głosy łączy wiele wspólnych doświadczeń. Kluczowe jest to, że te osoby, dzięki którym możemy, nawet teraz, lepiej poznać Jana Pawła II, mówią o nim nadal jak o żyjącym.

Włodzimierz Rędzioch wręcza Ojcu Świętemu album o ogrodach watykańskich, którego jest współautorem. Fot. Arturo Mari

„Niezapomniany” to niewątpliwie książka dla tych wszystkich, którzy chcą aby ta niezwykła postać nadal żyła w ich pamięci. Dla tych, którzy kiedyś widzieli tego Papieża, w Rzymie czy w swym kraju, lub tych, młodszych, którzy może tylko o nim słyszeli. Również dla tych którzy pamiętają go dobrze, nawet dla tych którzy mieli szczęście być tak czy inaczej włączeni w orbitę jego misji. Każdy otrzyma pełniejszy obraz Jana Pawła II, świętego naszych czasów.

Książka została już wydana w 11 językach, w tym po angielsku (”Stories about Saint John Paul II).

Wojciech Płazak



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

KRÓLESTWO TWOJE

W porządku Bożym jesteśmy również układem zamkniętym: ktoś musi cierpieć za szaleństwa drugiego, ktoś musi się modlić, aby nawrócił się błądzący; przez czyjeś umartwienia przychodzi łaska żalu na grzesznika. Nasz świętość ma wpływ na świętość innych, nasza grzeszność wpływa na grzeszność innych. Dopiero wówczas znajduje prawdziwie społeczny sens każdy dobry czyn, chociażby przez nikogo nie zauważony, każda dobra myśl, każdy akt milości Bożej.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński