Gazeta Niedzielna

Gdy słuchamy dzieł muzyki klasycznej inspirowanych zdarzeniami biblijnymi, oprócz natężonych emocji i dramaturgii, szczególną rolę wydaje się w nich odgrywać predyspozycja muzyki do ‘zatrzymywania czasu’. Jedną frazę, np. w oratorium, powtarza się nieraz wielokrotnie i, jeśli mówimy o arcydziele, to zabieg ten ma ogromną siłę. Daje wrażliwemu słuchaczowi szansę zatrzymania się nad pewną myślą, przeżyciem czy zdarzeniem; potrafi przeniknąć go do głębi – tak, że paradoksalnie nie odczuwa on tego jako powtarzalności, a otwiera się na medytację.

W przypadku takiego dzieła, jak Pasja według św. Jana J. S. Bacha to zatrzymanie czasu łatwo prowadzi do medytacji. Bo jak nie rozważać, przy tak monumentalnej, zachwycającej od pierwszych nut muzyce, znaczenia słów o tym, że cały świat głosi chwałę Panu. Sama ta muzyka jest już przecież jej wyrazem. Podobnie inna myśl już u początku tego dzieła: o Chrystusie, który nawet w największym poniżeniu zwycięża. Ileż to rodzi myśli, uczuć, które przemawiają silnie do odbiorców bez względu na to, czy są religijni, czy nie. W istocie jest coś nadzwyczajnego w tym, jak arcydzieło, które na wskroś przenika duch religijny, potrafi poruszać także tych, którzy z chrześcijaństwem czy jakąkolwiek religią się nie identyfikują.

Ogród talentów

Właśnie tak różnorodna publiczność słuchała Janowej Pasji J. S. Bacha w londyńskim Barbican Centre 19 marca 2019 r. Wykonanie nie było nastawione na monumentalność, a raczej na wysublimowany, kameralny przekaz. Artyści zespołu Les Arts Florissants pod dyrekcją Williama Christie zaprezentowali to wspaniałe oratorium na instrumentach z epoki i w stylu unikającym wszelkiej teatralności. Pomogło to wydobyć znaczenia tekstu, zaś wokaliści wykonujący partie solowe starali się oddać emocje w samym śpiewie, w relacji z chórem i instrumentami. I nie tyle tu mowa o narratorze, Ewangeliście, który z natury rzeczy musi przede wszystkim relacjonować, co o innych postaciach, jak toczący walkę wewnętrzną Piłat czy zdruzgotany swą niewiernością Piotr.

Zespół Les Arts Florissants FOT.: PHILIPPE MATSAS

Ten wyjątkowy zespół instrumentalistów i wokalistów obchodzi właśnie 40. rocznicę swej działalności. Od początku przewodzi mu jego założyciel, William Christie – dyrygent, klawesynista, muzykolog, nauczyciel i niestrudzony promotor młodych, zdolnych śpiewaków. To właśnie w jego ‘ogrodzie’ wokalnych talentów, Jardin des Voix academy, wyrosło wielu uznanych atystów, którzy wpisali się w misję propagowanego przez Christie francuskiego baroku. On sam, urodzony w Ameryce, mieszka we Francji od 1971 r., a szerokiego uznania w świecie muzycznym doczekał się wraz ze swym zespołem w 1987 r., wystawiając wczesną operę „Atys” J. B. Lully w Opéra Comique w Paryżu, osiem lat od założenia Les Artes Florissants.

William Christie FOT.: OSCAR ORTEGA

Żarliwość i piękno

Wspomniany wieczór w Barbican Centre był świetną okazją, by przekonać się, jak wspaniale rozkwitają talenty tej akademii, bowiem większość występujących w tym koncercie solistów to jej absolwenci. I mimo że nie mieli tu okazji uruchomić pełni swych dramatycznych zdolności, to piękno ich głosów i dojrzałość wokalnej interpretacji dowodzi wysokiej klasy nauczania w Le Jardin. Najbliższa teatralnej dramaturgii była rola Piłata (Renato Dolcini), ale pięknem interpretacji czysto wokalnej zawchwycali też Reinoud Van Mechelen jako Ewangelista, Alex Rosen jako Jezus a także, w zmiennych rolach, kontralt Jess Dandy i tenor Anthony Gregory.

Dyrektor muzyczny Barbican Centre, Huw Humphreys, zamieścił w swym słowie powitalnym koncertu (wydrukowanym w programie) ciekawą myśl o Pasji według św. Jana Bacha. Otóż, jak pisze, jej wcześni słuchacze postrzegali to dzieło jako zbyt teatralne jak na oratorium; „taki odbiór zmienił się z czasem – czytamy – i dziś możemy raczej koncentrować się na żarliwości i pięknie zapisu muzycznego Bacha, co nieustannie czyni jego Pasję natchnionym przeżyciem” (tłum. ao). Myśl ta rzeczywiście oddaje to, co musiało było doświadczeniem wielu odbiorców londyńskiego koncertu Les Artes Florissants. Właśnie ‘żarliwe’, długie brawa na koniec wieczoru dowodziły tego najlepiej.

Agnieszka Okońska



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

,,JAK SIEBIE SAMEGO"

Bądź dobry dla siebie. Nie chciej w sobie zmienić od razu wszystkiego. Nie spodziewaj się natychmiastowych wyników swoich postanowień. Nie denerwuj się niepowodzeniami. Nie histeryzuj, gdy popełnisz głupstwo, nie karz siebie zbyt surowo, nie narzucaj się sobie. Umiej przeczekać okresy, gdy cię głowa boli, gdy ci jest smutno, gdy ci się nic nie chce robić, gdy ci życie brzydnie. Wykorzystuj okresy swoich dobrych nastrojów, rozstawiaj umiejętnie bodźce, wyznaczaj sobie nagrody. Bądź cierpliwym wychowawcą samego siebie, tak jak starasz się nim być dla innych.

W przeciwnym razie zamkniesz sparawę stwierdzeniem, że jesteś dobry, albo stwierdzeniem równie jałowym - że jesteś zły.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński