Gazeta Niedzielna

Urodził się w 1533 r. w rodzinie kupca w Segowii (Hiszpania). W wieku 14 lat został przyjęty do kolegium jezuitów w Alcali. Po roku musiał je jednak opuścić, ponieważ zmarł jego ojciec i trzeba było zająć się administracją przedsiębiorstwa tekstylnego, które prowadził. Dwa lata później Alfons ożenił się z Marią Suarez (1560). Po 7 latach szczęśliwego życia jego żona zmarła. Zmarło także ich dwoje dzieci. Rozgorzało w nim pielęgnowane od młodości pragnienie kapłaństwa.

Sprzedał przedsiębiorstwo i rozpoczął studia na uniwersytecie w Walencji. Okazało się jednak, że po tylu latach przerwy w nauce miał zbyt wiele zaległości. Miał 39 lat. Musiał zrezygnować ze studiów. Jednak nie poddał się. Wstąpił do jezuitów w charakterze brata zakonnego. Nowicjat odbył na Majorce i tam pozostał przez 36 lat. Pełnił funkcję furtiana. Miał wiele wolnego czasu, który wykorzystywał na modlitwę. Zasłynął duchem kontemplacji tak dalece, że miewał nawet zachwyty i ekstazy. Nie wypuszczał z rąk różańca. Z modlitwą łączył ducha pokuty. Przez całe lata walczył nieustannie z dręczącymi go pokusami. Zwalczał je postami, czuwaniami, biczowaniem ciała. W poczuciu posłuszeństwa spełniał najsumienniej wszystkie rozkazy i polecenia. Wyróżniał się wielką cierpliwością. Do furty przychodzili różni ludzie. Umiał zawsze zdobyć się na życzliwe i uprzejme słowo. Bóg obdarzał go niezwykłymi łaskami, m.in. darem proroctwa i czynienia cudów, objawieniami i widzeniami. W ostatnim czasie swego życia chorował. Zmarł w 1617 r. W pogrzebie skromnego brata zakonnego wziął udział wicekról, biskup i duchowieństwo, zakonnicy i tłumy ludu. Największe poruszenie wywołał szereg idących na eksponowanym miejscu w procesji osób, które uzdrowił przez swoją modlitwę. Został beatyfikowany w 1825 r. przez Leona XII; a kanonizowany przez Leona XIII w 1888 r.

na podstawie: www.brewiarz.katolik.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

NIE POTĘPIAJCIE

Dotąd jesteśmy chrzescijanami, dopóki szanujemy tajemnice człowieka, który stoi obok nas, dopóki zakładamy, że nie wyczerpuje go żadne z naszych sformułowań, określeń, definicji, nie przekreśla go żaden grzech, nie determinuje żadna - ani pozytywna, ani negatywna - decyzja, dopóki potrafimy wierzyć w niego, zaufać mu, kochać go.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński