Gazeta Niedzielna

święty Efrem Syryjczyk

diakon i doktor Kościoła

Urodził się około 306 r. w Nissibis (Mezopotamia). Jego matka miała być chrześcijanką. Z syryjskich pism Efrema łatwo dostrzec, że znał język i filozofię grecką. U boku biskupów Nissibis: Jakuba i Wologeriusza spędził Efrem większość swojego życia jako diakon. Wyręczał ich w głoszeniu kazań i w administracji. Należał do najzagorzalszych przeciwników herezji ariańskiej. Uczestniczył zapewne ze swoim biskupem w wielu synodach.

Gdy w roku 367 miasto zdobyli Persowie, wyemigrował do Edessy. Tu założył znaną szkołę i rozwinął pełną działalność kaznodziejską i pisarską. Prowadził także miejscowy chór katedralny. W trosce o zbawienie własnej duszy raz po raz udawał się na pustkowie, gdzie oddawał się modlitwie i uczynkom pokutnym. Dla zapoznania się z sytuacją Kościoła odwiedził pobliską Kapadocję i jej metropolitę, św. Bazylego Wielkiego. Następnie udał się do Egiptu, gdzie w Aleksandrii spotkał się ze św. Atanazym. W roku 372 powrócił do Edessy, gdzie zmarł w 373 r. Cieszył się tak wielką czcią, że zaraz po śmierci jego grób stał się miejscem licznych pielgrzymek. Papież Benedykt XV ogłosił go doktorem Kościoła. Był wybitnym egzegetą i kaznodzieją. Została po nim bardzo bogata spuścizna literacka. Składają się na nią dzieła egzegetyczne i apologetyczne, homilie, a przede wszystkim hymny – słynne Pieśni Nissybijskie. Jego hymny liturgiczne przetłumaczono na języki: grecki, ormiański, łaciński i wiele innych. Tematyka tych pism jest bardzo obszerna; mowa w nich o dziewictwie, postach, modlitwie za zmarłych, o ofiarnym charakterze Mszy świętej, o realnej obecności Pana Jezusa w Eucharystii. Wskazuje to na rozległą kulturę teologiczną Efrema. W wielu tekstach wyraża swe przywiązanie i cześć do Matki Bożej. Nazywa się go często “harfą Ducha Świętego”. Z utworów pełnych żarliwości i poetyckiego natchnienia wyłania się osobowość wrażliwa, ciepła, o urzekającej pobożności. Jest największym poetą syryjskim, jednym z największych poetów chrześcijańskich.

na podstawie: www.brewiarz.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

ZNALAZŁA GO

To było takie proste, gdy przychodziłeś podrapany, posiniaczony, rozżalony, rozbeczany, wgramolić się jej na kolana i wtulić głowę, i słuchać, jak jej serce bije. Serce, które na pewno kocha. Płacz przechodził w pochlipywanie. Odpływała gorycz. Było ci dobrze, tak dobrze, że aż zasypiałeś.

Potem przyszedł okres, gdy denerwowała cię jej dobroć. Nie mogłeś znosić jej milczenia i smutnego spojrzenia, gdy coś złego zrobiłeś. Niechby zrobiła awanturę, niechby krzyczała, a nawet zbiła.

Potem poszedłeś w świat. Z wielkimi planami i nadziejami, pełen wiary w ludzi. A teraz wracasz. Tak jak wtedy: rozżalony. Do niej. W pokoju jest cicho, czyściutko jak dawniej, matka pomiędzy starymi meblami krząta się ucieszona, żeś przyszedł. ,,Może się herbaty napijesz?". Napijesz się, bo to ci da okazję do zatrzymania się tu dłużej. Ona nie wie i nigdy nie będzie wiedzieć, jak ci tego powrotu było trzeba. Może później podejdzie i pocałuje twoją głowę, nie wiedząc jak bardzo na to czekałeś. Czujesz, jak odpływa twoja złość, nienawiść, rozgoryczenie, jak bierzesz w siebie światło, jej dobroć.

Przez te lata, które minęły, spiętrzyło się w tobie zło, stwardniałeś, skrzepłeś w egoizmie, stykając się z surowym światem.

Teraz w czasie nabożeństw majowych przychodzisz do Niej przez modlitwy, pieśni - obcujesz z Nią. Czujesz, jak odpływa od ciebie zło, jak bierzesz w siebie światło - Jej dobroć.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński