Gazeta Niedzielna

błogosławiona Aniela

wdowa, pustelnica

Urodziła się w Foligno w Umbrii w 1248 r. Młodość spędziła beztrosko w zamożnej rodzinie. Wyszła szczęśliwie za mąż i została matką kilku synów. Do majątku rodziców doszedł majątek męża. Mogła więc używać wszystkich przyjemności, dostępnych w jej czasach. Korzystała też z nich w całej pełni.

Kiedy miała 37 lat nawróciła się i zaczęła iść zupełnie nową drogą. Wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka i oddała się życiu pokutnemu. W krótkim czasie utraciła matkę, męża i synów, zapewne w czasie jednej z wielu epidemii. By naśladować Chrystusa, rozdała całą swoją majętność ubogim i oddała się pokucie, modlitwie i uczynkom miłosierdzia. W jej ślady wstąpiło wiele niewiast. Ofiarnie służyła ubogim, jaśniała pokorą i ubóstwem. Bóg obdarzył ją niezwykłymi łaskami, a zwłaszcza głębokim nabożeństwem do świętych tajemnic z życia Chrystusa Pana, szczególnie do Trójcy Przenajświętszej i Chrystusa cierpiącego. W nagrodę za to otrzymała mistyczny znak na sercu, który do dzisiaj można oglądać w relikwiarzu, w kościele św. Franciszka z Asyżu w Foligno. Wypadek to jedyny w hagiografii. Ostatnie lata spędziła jako rekluza, czyli jako pustelnica zupełnie odcięta od świata. Zmarła w 1309 r., w wieku 61 lat. Pozostawiła po sobie ok. 35 pism i nieco listów. Najcenniejszym z nich jest Memoriale – rodzaj autobiografii. Zaliczana jest do największych mistyczek średniowiecza. Do chwały błogosławionych wyniósł ją Innocenty XII w 1693 roku.

na podstawie: www.brewiarz.katolik.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

ZNALAZŁA GO

To było takie proste, gdy przychodziłeś podrapany, posiniaczony, rozżalony, rozbeczany, wgramolić się jej na kolana i wtulić głowę, i słuchać, jak jej serce bije. Serce, które na pewno kocha. Płacz przechodził w pochlipywanie. Odpływała gorycz. Było ci dobrze, tak dobrze, że aż zasypiałeś.

Potem przyszedł okres, gdy denerwowała cię jej dobroć. Nie mogłeś znosić jej milczenia i smutnego spojrzenia, gdy coś złego zrobiłeś. Niechby zrobiła awanturę, niechby krzyczała, a nawet zbiła.

Potem poszedłeś w świat. Z wielkimi planami i nadziejami, pełen wiary w ludzi. A teraz wracasz. Tak jak wtedy: rozżalony. Do niej. W pokoju jest cicho, czyściutko jak dawniej, matka pomiędzy starymi meblami krząta się ucieszona, żeś przyszedł. ,,Może się herbaty napijesz?". Napijesz się, bo to ci da okazję do zatrzymania się tu dłużej. Ona nie wie i nigdy nie będzie wiedzieć, jak ci tego powrotu było trzeba. Może później podejdzie i pocałuje twoją głowę, nie wiedząc jak bardzo na to czekałeś. Czujesz, jak odpływa twoja złość, nienawiść, rozgoryczenie, jak bierzesz w siebie światło, jej dobroć.

Przez te lata, które minęły, spiętrzyło się w tobie zło, stwardniałeś, skrzepłeś w egoizmie, stykając się z surowym światem.

Teraz w czasie nabożeństw majowych przychodzisz do Niej przez modlitwy, pieśni - obcujesz z Nią. Czujesz, jak odpływa od ciebie zło, jak bierzesz w siebie światło - Jej dobroć.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński