Gazeta Niedzielna

Urodził się w 1807 r. niedaleko Barcelony. W młodości uczył się tkactwa. Pragnął jednak oddać się na służbę Bożą, także skończył studia teologiczne i w 1835 r. przyjął święcenia kapłańskie.

Przez kilka lat był proboszczem. Pragnął jednak oddać się pracy misyjnej. Jako misjonarz pracował w Katalonii i na Wyspach Kanaryjskich. W Barcelonie założył istniejącą do dziś drukarnię i wydawnictwo katolickie, a także stowarzyszenie dobrej prasy. Zakładał nowe rodziny zakonne, stowarzyszenia i zgromadzenia. Zostawił po sobie ponad 200 pism religijnych, które wydrukował w łącznym nakładzie ok. 9 milionów egzemplarzy. Gdy miał 40 lat został biskupem, a w dwa lata potem arcybiskupem. Był bardzo gorliwym i przedsiębiorczym pasterzem. Utworzył 53 parafie. Tak gorliwa praca nie wszystkim się jednak podobała. Rozpoczęto gwałtowną kampanię przeciwko niemu, i został zmuszony do powrotu do Hiszpanii. Tam został spowiednikiem królowej Izabeli II i był wychowawcą jej dzieci. Głosił nadal misje i popierał katolicką prasę. Po wybuchu rewolucji w Hiszpanii towarzyszył królowej na wygnaniu w Pau i Paryżu. W latach 1869-1870 brał udział w Soborze Watykańskim I. Zmarł w 1870 r. Pius XI wyniósł go do chwały błogosławionych w 1934 r., a Pius XII w 1950 roku kanonizował go.

na podstawie: www.brewiarz.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

ZNALAZŁA GO

To było takie proste, gdy przychodziłeś podrapany, posiniaczony, rozżalony, rozbeczany, wgramolić się jej na kolana i wtulić głowę, i słuchać, jak jej serce bije. Serce, które na pewno kocha. Płacz przechodził w pochlipywanie. Odpływała gorycz. Było ci dobrze, tak dobrze, że aż zasypiałeś.

Potem przyszedł okres, gdy denerwowała cię jej dobroć. Nie mogłeś znosić jej milczenia i smutnego spojrzenia, gdy coś złego zrobiłeś. Niechby zrobiła awanturę, niechby krzyczała, a nawet zbiła.

Potem poszedłeś w świat. Z wielkimi planami i nadziejami, pełen wiary w ludzi. A teraz wracasz. Tak jak wtedy: rozżalony. Do niej. W pokoju jest cicho, czyściutko jak dawniej, matka pomiędzy starymi meblami krząta się ucieszona, żeś przyszedł. ,,Może się herbaty napijesz?". Napijesz się, bo to ci da okazję do zatrzymania się tu dłużej. Ona nie wie i nigdy nie bedzie wiedzieć, jak ci tego powrotu było trzeba. Może później podejdzie i pocałuje twoja głowę, nie wiedząc jak bardzo na to czekałeś. Czujesz, jak odpływa twoja złość, nienawiść, rozgoryczenie, jak bierzesz w siebie światło, jej dobroć.

Przez te lata, które minęły, spiętrzyło się w tobie zło, stwardniałeś, skrzepłeś w egoiźmie, stykając się z surowym światem.

Teraz w czasie nabożeństw majowych przychodzisz do Niej przez modlitwy, pieśni - obcujesz z Nią. Czujesz, jak odpływa od ciebie zło, jak bierzesz w siebie światło - Jej dobroć.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński