Gazeta Niedzielna

święty Kajetan

prezbiter

Urodził się w 1480 r. w Vicenza (Italia). Studiował w Padwie, gdzie uzyskał doktorat z prawa rzymskiego i kościelnego. W 1506 r. przeniósł się do Rzymu, gdzie na dworze papieskim pełnił funkcję protonotariusza papieskiego. Mając 36 lat przyjął święcenia kapłańskie.

Prowadził bardzo intensywne życie wewnętrzne. Wierzył głęboko w Opatrzność Bożą oraz miał szczególne nabożeństwo do Dzieciątka Jezus. W 1520 r. powrócił na dwa lata do rodzinnego miasta Vicenza, gdzie oddał się całkowicie pracy apostolskiej: na ambonie, w konfesjonale, w katechizacji ubogiej młodzieży, w odwiedzaniu chorych w szpitalach i ubogich w przytułkach. Dokoła niego zaczęli gromadzić się uczniowie. Z powodu wielkiej gorliwości zwano go “łowcą dusz”. Założył z Piotrem Carafa, późniejszym papieżem Pawłem IV, nowy zakon Kleryków Regularnych, zwanych teatynami. Został przełożonym zgromadzenia w Wenecji, a następnie w Neapolu. W 1547 r. w Neapolu wybuchła wojna domowa. Kajetan miał prosić Boga, by przyjął ofiarę jego życia dla zahamowania rozlewu krwi. Bóg widać przyjął ofiarę, gdyż tego samego roku Kajetan zmarł po 67 latach życia. Beatyfikacja odbyła się w 1629 r. Dokonał jej Urban VIII. Do chwały świętych wyniósł go Klemens X w 1671 r.

na podstawie: www.brewiarz.katolik.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

ZNALAZŁA GO

To było takie proste, gdy przychodziłeś podrapany, posiniaczony, rozżalony, rozbeczany, wgramolić się jej na kolana i wtulić głowę, i słuchać, jak jej serce bije. Serce, które na pewno kocha. Płacz przechodził w pochlipywanie. Odpływała gorycz. Było ci dobrze, tak dobrze, że aż zasypiałeś.

Potem przyszedł okres, gdy denerwowała cię jej dobroć. Nie mogłeś znosić jej milczenia i smutnego spojrzenia, gdy coś złego zrobiłeś. Niechby zrobiła awanturę, niechby krzyczała, a nawet zbiła.

Potem poszedłeś w świat. Z wielkimi planami i nadziejami, pełen wiary w ludzi. A teraz wracasz. Tak jak wtedy: rozżalony. Do niej. W pokoju jest cicho, czyściutko jak dawniej, matka pomiędzy starymi meblami krząta się ucieszona, żeś przyszedł. ,,Może się herbaty napijesz?". Napijesz się, bo to ci da okazję do zatrzymania się tu dłużej. Ona nie wie i nigdy nie będzie wiedzieć, jak ci tego powrotu było trzeba. Może później podejdzie i pocałuje twoją głowę, nie wiedząc jak bardzo na to czekałeś. Czujesz, jak odpływa twoja złość, nienawiść, rozgoryczenie, jak bierzesz w siebie światło, jej dobroć.

Przez te lata, które minęły, spiętrzyło się w tobie zło, stwardniałeś, skrzepłeś w egoizmie, stykając się z surowym światem.

Teraz w czasie nabożeństw majowych przychodzisz do Niej przez modlitwy, pieśni - obcujesz z Nią. Czujesz, jak odpływa od ciebie zło, jak bierzesz w siebie światło - Jej dobroć.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński