Gazeta Niedzielna

Maria BAWOROWSKA, zmarła 3 września w domu opieki w Laxton Hall, od wczesnej młodości konsekwentnie realizowała wskazania Ewangelii uczynkami inspirowanymi miłością Boga i bliźniego. Jej szeroka działalność charytatywna i społeczna budziła podziw i wdzięczność.

Maria Baworowska już przed wojną działała w organizacji dobroczynnej we Lwowie i należała do katolickiego ruchu „Odrodzenie”. Wkrótce po przybyciu do Anglii w 1945 r. włączyła się w organizowanie Polskiego Katolickiego Stowarzyszenia Uniwersyteckiego (PKSU) Veritas. Od tego czasu była związana w różny sposób z instytucjami Veritasowymi, których akcje zawsze wspierała, zwłaszcza działalność wydawniczą. Była czynna m.in. w Newman Association, które było wielkim sojusznikiem Veritasu. W latach 90-tych, w okresie reorganizacji KOW Veritas, wyszła na przeciw potrzebom, fundując przy kościele polskim na Ealingu kiosk z książkami Veritasu, który przez kilka lat sama prowadziła.

Przez 6 lat była Honorowym Sekretarzem Fundacji Veritas. Doraźnie pomagała w Akcji Miłosierdzia „Gazety Niedzielnej”. Powszechnie szanowana, była łącznikiem między Veritasem a innymi organizacjami.

Veritas był tylko jednym z licznych odcinków kilkudziesięcioletniej pracy pani Marii Baworowskiej dla dobra Kościoła i polskiej społeczności. Prowadziła ją kiedyś wraz z nieżyjącym już mężem Jerzym, byłym dyplomatą (ostatnie stanowisko sekretarz Ambasady RP przy Stolicy Apostolskiej) i znanym społecznikiem.

Pani Maria należała do grona założycielskiego Towarzystwa Przyjaciół KUL-u w Londynie, i w najcięższych dla uczelni latach komunizmu kwestowała na ten cel, zdobywając tak potrzebne poparcie materialne dla Uniwersytetu Katolickiego.

Była długoletnią działaczką Pax Romana, i uczestniczką jego zjazdów: jedną z tych osób, które reprezentowały katolicyzm polski na forum międzynarodowym, w okresie komunizmu, kiedy z Polski delegaci nie mogli przyjeżdżać.

Pracując społecznie przez wiele lat w organizacjach emigracyjnych takich jak POSK, była w nich zawsze głosem i sumieniem chrześcijańskim.

Znana była też dobrze w działalności charytatywnej w środowisku brytyjskim. Prasa opisywała jej ofiarną posługę w organizacji „Emaus”: opiekę nad ludźmi porzuconymi, samotnymi, chorymi. Ta nieustanna praca dla bliźnich w potrzebie po prostu wypełniała życie pani Marii, choć sił miała już coraz mniej. Przysłowiowo skromna, nie mówiła, czego dokonała. To, co robiła, uważała za potrzebę serca.

Czynna w dwóch parafiach: angielsko-irlandzkiej Our Lady of Lourdes (Acton) i polskiej, przy Windsor Road na Ealingu, gdzie należała do rady duszpasterskiej. Ceniono bardzo rady tej osoby wielkiego serca i wielkiej mądrości.

Znakiem uznania dla pracy i zasług Pani Marii były odznaczenia, które otrzymała: Złoty Krzyż Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii i papieski Krzyż „Pro Ecclesia et Pontifice”.

W.P.

Dla uczczenia pamięci Pani Marii Baworowskiej prześlemy ofiarę na cele Zakładu dla Niewidomych Dzieci w Laskach pod Warszawą, o który szczególnie się troszczyła



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

ZNALAZŁA GO

To było takie proste, gdy przychodziłeś podrapany, posiniaczony, rozżalony, rozbeczany, wgramolić się jej na kolana i wtulić głowę, i słuchać, jak jej serce bije. Serce, które na pewno kocha. Płacz przechodził w pochlipywanie. Odpływała gorycz. Było ci dobrze, tak dobrze, że aż zasypiałeś.

Potem przyszedł okres, gdy denerwowała cię jej dobroć. Nie mogłeś znosić jej milczenia i smutnego spojrzenia, gdy coś złego zrobiłeś. Niechby zrobiła awanturę, niechby krzyczała, a nawet zbiła.

Potem poszedłeś w świat. Z wielkimi planami i nadziejami, pełen wiary w ludzi. A teraz wracasz. Tak jak wtedy: rozżalony. Do niej. W pokoju jest cicho, czyściutko jak dawniej, matka pomiędzy starymi meblami krząta się ucieszona, żeś przyszedł. ,,Może się herbaty napijesz?". Napijesz się, bo to ci da okazję do zatrzymania się tu dłużej. Ona nie wie i nigdy nie będzie wiedzieć, jak ci tego powrotu było trzeba. Może później podejdzie i pocałuje twoją głowę, nie wiedząc jak bardzo na to czekałeś. Czujesz, jak odpływa twoja złość, nienawiść, rozgoryczenie, jak bierzesz w siebie światło, jej dobroć.

Przez te lata, które minęły, spiętrzyło się w tobie zło, stwardniałeś, skrzepłeś w egoizmie, stykając się z surowym światem.

Teraz w czasie nabożeństw majowych przychodzisz do Niej przez modlitwy, pieśni - obcujesz z Nią. Czujesz, jak odpływa od ciebie zło, jak bierzesz w siebie światło - Jej dobroć.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński