Gazeta Niedzielna

Urodziła się w 422 r. pod Paryżem. Pochodziła z rycerskiego rodu. Gdy miała siedem lat, przybył do jej rodzinnej wioski św. German, biskup Auxerre, w celu zwalczania herezji. Przepowiedział, że Genowefa zostanie świętą. Ofiarował jej krzyż, z którym nie rozstawała się nigdy. Za zezwoleniem rodziców oddała się uczynkom pokutnym i dziełom miłosierdzia.

Po śmierci rodziców udała się do Paryża, gdzie zamieszkała ze swoją matką chrzestną. Tam z rąk miejscowego biskupa otrzymała welon dziewicy poślubionej Bogu. Niedługo zaczęła gromadzić wokół siebie inne kobiety i zaprawiać je do podobnego trybu życia. Utrzymywały się one z pracy swoich rąk, a wolny czas poświęcały odwiedzaniu chorych i niesieniu pomocy opuszczonym.
Prowadząc życie ascetyczne, pełne gorliwości i wyrzeczeń, Genowefa oddziaływała szeroko poprzez swoją duchowość. Kilkakrotnie stawała się wybawicielką Paryża – nie tylko powstrzymała swoją modlitwą najazd na Paryż obcych wojsk, ale też uchroniła miasto przed głodem i zarazą. Do jej domu przychodzili nie tylko ludzie prości, ale także i możni, by prosić ją o modlitwę i radę. Wśród nich znaleźli się również królowie Francji – Childeryk i Chlodwig. Bóg nie szczędził Genowefie trudnych prób. Dręczyły ją liczne dolegliwości fizyczne, które znosiła z heroiczną cierpliwością. Spotykały ją niemniej przykre prześladowania ze strony przewrotnych ludzi. Okrzyczano ją nawet czarownicą i usiłowano spalić. Zmarła w sędziwym wieku w 500 lub 502 r. Pochowano ją na podmiejskim cmentarzu. Król Chlodwig I wzniósł tam kościół pod jej wezwaniem. W 1757 r. rozpoczęto budowę klasycystycznego kościoła św. Genowefy, który w czasie rewolucji francuskiej zmieniony został na Panteon. W 1793 r. spalono jej relikwiarz. Obecnie miejscem jej kultu jest paryski kościół św. Stefana ze Wzgórza, gdzie znajdują się resztki zniszczonego sarkofagu. Corocznie od 3 do 12 stycznia trwa w nim uroczysta nowenna ku czci głównej patronki miasta.

na podstawie: www.brewiarz.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

ZNALAZŁA GO

To było takie proste, gdy przychodziłeś podrapany, posiniaczony, rozżalony, rozbeczany, wgramolić się jej na kolana i wtulić głowę, i słuchać, jak jej serce bije. Serce, które na pewno kocha. Płacz przechodził w pochlipywanie. Odpływała gorycz. Było ci dobrze, tak dobrze, że aż zasypiałeś.

Potem przyszedł okres, gdy denerwowała cię jej dobroć. Nie mogłeś znosić jej milczenia i smutnego spojrzenia, gdy coś złego zrobiłeś. Niechby zrobiła awanturę, niechby krzyczała, a nawet zbiła.

Potem poszedłeś w świat. Z wielkimi planami i nadziejami, pełen wiary w ludzi. A teraz wracasz. Tak jak wtedy:rozżalony. Do niej. W pokoju jest cicho, czyściutko jak dawniej, matka pomiędzy starymi meblami krząta się ucieszona, żeś przyszedł. ,,Może się herbaty napijesz?". Napijesz się, bo to ci da okazję do zatrzymania się tu dłużej. Ona nie wie i nigdy nie bedzie wiedzieć, jak ci tego powrotu było trzeba. Może później podejdzie i pocałuje twoja głowę, nie wiedząc jak bardzo na to czekałeś. Czujesz, jak odpływa twoja złość, nienawiść, rozgoryczenie, jak bierzesz w siebie światło, jej dobroć.

Przez te lata, które minęły, spiętrzyło się w tobie zło, stwardniałość, skrzepłeś w egoiźmie, stykając się z surowym światem.

Teraz w czasie nabożeństw majowych przychodzisz do Niej przez modlitwy, pieśni - obcujesz z Nią. Czujesz, jak odpływa od ciebie zło, jak bierzesz w siebie światło - Jej dobroć.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński