Gazeta Niedzielna

Urodziła się w 1811 r. w Albissola Marina (Włochy). Była czwartą z licznego rodzeństwa. Rodzice wyrabiali ceramiczne naczynia stołowe. Zarobek był niewielki, a rodzina duża. Dzieci pomagały rodzicom. Ubóstwo nie przeszkadzało jednak rodzicom wszczepić dzieciom zdrowych zasad chrześcijańskich.

Wyróżniała się szczególnym nabożeństwem do Męki Pańskiej i do Najświętszej Maryi Panny. Miała serce wrażliwe na niedolę uboższych od siebie. Już we wczesnych latach postanowiła być świętą. Dlatego wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka. Kiedy miała 19 lat, została przyjęta przez bezdzietne małżeństwo w Savonie jako przybrana córka. Jej głównym obowiązkiem u państwa Monleone było doglądanie chorego przybranego ojca. Nadto wykonywała wszystkie zajęcia domowe. Pozostała tam 6 lat. Kiedy jej przybrany ojciec umarł, chciała wstąpić do zakonu. Na przeszkodzie stanęła jednak śmierć rodziców i obowiązek zajęcia się młodszym rodzeństwem. Miała 26 lat, kiedy miejscowy biskup ogłosił apel, aby pobożne niewiasty zgłaszały się do wychowania ubogiej młodzieży. Benedykta zgłosiła się pierwsza. Biskup otworzył skromny dom, w którym zamieszkała. Kiedy zgłosiło się kilkanaście dziewcząt, instytut otrzymał nazwę Córek Matki Bożej Miłosierdzia. Przełożoną wybrano Marię Józefę. Odtąd przez 40 lat dźwigała urząd przełożonej generalnej instytutu. Dzieło rozwijało się pomyślnie. Siostry założyły nowe domy nawet w Afryce i w Argentynie. Kiedy w 1880 r. Maria żegnała ziemię, zgromadzenie liczyło już 65 domów. Dzisiaj ma ich ponad 250, w których pracuje ok. 4000 sióstr. Prowadzą one sierocińce, szkoły podstawowe i średnie, szpitale, a nawet sprawują opiekę nad więzieniami dla kobiet. Beatyfikował ją w 1938 r. papież Pius XI, a kanonizował papież Pius XII w 1949 r.

na podstawie: www.brewiarz.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

ZNALAZŁA GO

To było takie proste, gdy przychodziłeś podrapany, posiniaczony, rozżalony, rozbeczany, wgramolić się jej na kolana i wtulić głowę, i słuchać, jak jej serce bije. Serce, które na pewno kocha. Płacz przechodził w pochlipywanie. Odpływała gorycz. Było ci dobrze, tak dobrze, że aż zasypiałeś.

Potem przyszedł okres, gdy denerwowała cię jej dobroć. Nie mogłeś znosić jej milczenia i smutnego spojrzenia, gdy coś złego zrobiłeś. Niechby zrobiła awanturę, niechby krzyczała, a nawet zbiła.

Potem poszedłeś w świat. Z wielkimi planami i nadziejami, pełen wiary w ludzi. A teraz wracasz. Tak jak wtedy:rozżalony. Do niej. W pokoju jest cicho, czyściutko jak dawniej, matka pomiędzy starymi meblami krząta się ucieszona, żeś przyszedł. ,,Może się herbaty napijesz?". Napijesz się, bo to ci da okazję do zatrzymania się tu dłużej. Ona nie wie i nigdy nie bedzie wiedzieć, jak ci tego powrotu było trzeba. Może później podejdzie i pocałuje twoja głowę, nie wiedząc jak bardzo na to czekałeś. Czujesz, jak odpływa twoja złość, nienawiść, rozgoryczenie, jak bierzesz w siebie światło, jej dobroć.

Przez te lata, które minęły, spiętrzyło się w tobie zło, stwardniałość, skrzepłeś w egoiźmie, stykając się z surowym światem.

Teraz w czasie nabożeństw majowych przychodzisz do Niej przez modlitwy, pieśni - obcujesz z Nią. Czujesz, jak odpływa od ciebie zło, jak bierzesz w siebie światło - Jej dobroć.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński