Gazeta Niedzielna

Urodził się w 1526 r. w Walencji. Pochodził z rodziny szlacheckiej. Wychowywał się w atmosferze żarliwej wiary. Pragnął pójść za Chrystusem, jednak ojciec sprzeciwiał się temu. Uciekł więc z domu i wstąpił do dominikanów. Po pewnym czasie rodzice wyrazili na to zgodę. Kiedy składał śluby zakonne miał 19 lat. Kapłaństwo przyjął dwa lata później. Jego życie zakonne ożywiało pragnienie pracy misyjnej.

Został magistrem nowicjatu w Zakonie Dominikańskim. Wymagał od kandydatów ofiar i wyrzeczeń, które miały ich przygotować do przyszłej pracy apostolskiej. Sam marzył o pracy misyjnej i tak długo prosił przełożonych, aż go wreszcie na misje wysłano. W 1562 r. wyruszył okrętem do Ameryki Południowej. Dotarł do Kolumbii. Miejscowi przełożeni zezwolili mu przemierzać cały kraj, by głosił Ewangelię. Ze szczególną gorliwością wyszukiwał osady Indian. Świadkowie stwierdzili, że niejeden raz przemawiał on do tubylców w języku hiszpańskim, a ci rozumieli go w swoim narzeczu. W swoich przemówieniach do białych bronił Indian i groził karami Bożymi za wyrządzane im krzywdy. Tym też zraził sobie konkwistadorów, lecz pozyskał sobie serca prześladowanych. Miał ich nawrócić ok. 25 000. Zyskał przydomek “apostoła Indian”. Długie, piesze pielgrzymki dały znać o sobie niedomaganiem nóg, które wreszcie odmówiły posłuszeństwa. Widząc, że zdrowie ma zniszczone i że na misjach jest raczej ciężarem niż pomocą, prosił o zezwolenie na powrót do kraju. Po 7 latach wyniszczających trudów misyjnych powrócił do Walencji. Resztę lat poświęcił pracy w konfesjonale i jako kierownik duchowy wielu wybitnych osób, wśród których była również św. Teresa od Jezusa. Zmarł w 1581 r. Beatyfikował go Paweł V w 1608 r., a kanonizował Klemens X w 1671 r.

na podstawie: www.brewiarz.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

JEŚĆ NIE OBMYTYMI RĘKAMI CZŁOWIEKA NIE PLAMI

Nie staraj się zbytnio o to, abyś był człowiekiem dobrze ułożonym. Gdy uchybisz w tym względzie, nie rób sobie zbytnich wyrzutów. Bo może się w Tobie wytworzyć przekonanie, że na tym polega istota twojego życia. A przecież chodzi o twoją intencję, o twoją bezinteresowność .

Nie staraj się zbytnio o to, abyś był człowiekiem dobrze ułożonym, bo może się zdarzyć, że osiągniesz sukces w tym względzie, i tak otoczenie twoje, jak i ty sam uznasz, że postępujesz poprawnie - a nawet nie zauważysz, że wnętrze twoje jest kłębowiskiem żmij.

* * *

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński