Gazeta Niedzielna

Nawet Ci, którzy specjalnie nie śledzą życia Kościoła katolickiego, mogli słyszeć o „Robin Hoodzie papieża”. Określenie to padło po raz pierwszy w maju 2019 roku, w dzienniku „La Repubblica”, a odnosi się do kardynała Konrada Krajewskiego. Mianowany sześć lat wcześniej papieskim jałmużnikiem, dokonał on wówczas nielegalnego czynu w obronie dużej grupy ubogich mieszkańców Rzymu. Po publikacji włoskiej gazety, wieść tę rozpowszechniły na cały świat m.in. BBC, CNN, „The Guardian” i Reuters.

Z całą świadomością grożących mu konsekwencji, kard. Krajewski postanowił włączyć oficjalnie odcięty prąd w budynku zamieszkiwanym nielegalnie przez kilkaset ubogich osób, w tym setkę dzieci. To wiemy z prasy, zaś osobisty komentarz papieskiego „Robin Hooda” do tej sytuacji możemy przeczytać w książce „Zapach Boga” (wyd. Znak, Kraków 2019), która jest zbiorem jego kazań i wypowiedzi, opracowanych przez Krzysztofa Tadeja. W skrócie ta relacja wygląda tak: „Zobaczyłem pięćset osób żyjących od tygodnia bez prądu: dzieci, kobiety w ciąży. Zacząłem najpierw po ludzku działać. Zadzwoniłem do wojewody. A on: „Nic nie mogę zrobić, jest sobota, niedziela. Obdzwoniłem wszystkich, których się dało. Potem poszedłem na Eucharystię. (…) Wsiadłem do samochodu i wracam do Watykanu. Gdzieś na wysokości placu Świętego Piotra zatrzymałem się i mówię: ‘(…) To ja mam iść do swojego mieszkania, włączyć ciepłą wodę, usiąść w fotelu, wyciągnąć kiełbasę krakowską i oglądać dziennik?’. Zawróciłem”.

Liczy się tylko Ewangelia

Czyn kardynała spotkał się z ostrą krytyką ówczesnego wicepremiera Włoch Matteo Salviniego, mimo że papieski jałmużnik zobowiązał się do spłaty zaległych rachunków całego budynku, opiewających na ogromną sumę. Poza tym naraził on swoje życie. W kazaniu wygłoszonym tydzień później podkreślił: „Mówię wam to, bo sam bym tego nie zrobił. Sam nie zszedłbym do podziemi, bo tam są pomieszczenia wysokiego napięcia. Tam wielu ucierpiało przestawiając korki. Kiedy jesteśmy pod wpływem Ducha Świętego, nic nas nie obchodzi. Liczy się tylko Ewangelia i podobanie się Chrystusowi, nie sobie”.

To działanie w imię Chrystusa i widzenie Go w każdym odrzuconym, ubogim, cierpiącym człowieku jest dla kardynała Krajewskiego realizacją jego dewizy biskupiej, która wyraża się w jednym słowie: „Misericordia” (Miłosierdzie). Kiedy papież Franciszek mianował go papieskim jałmużnikiem, powiedział mu, że może sprzedać swoje biurko, bo nie będzie mu potrzebne. Jego zadaniem będzie wyjść z Watykanu na ulice, do najbiedniejszych i niesienie im konkretnej pomocy. W ten sposób papież nadał nowe znaczenie funkcji papieskiego jałmużnika, która istnieje już od ponad stu lat. Kardynał Krajewski wypełnia ją z największym poświęceniem. Zrezygnował nawet ze swego mieszkania na rzecz rodziny uchodźcow z Syrii, a zaczął sypiać w swoim gabinecie. Wieczorami wychodzi na ulice, by zanieść ubogim jedzenie, koce, śpiwory, lekarstwa. Z jego rozmowy z papieżem o problemach osób bezdomnych zrodziła się i przybrała konkretny kształ idea łaźni, w których mogą oni korzystać z pryszniców, usług fryzjerskich oraz pomocy medycznej. Bywa, że jednego dnia przychodzi tam około dwustu potrzebujących osób.

Miłować czynem

Z książki „Zapach Boga” dowiadujemy się, jak działania charytatywne kardynała Krajewskiego rodzą się z imperatywu bezwzględnego służenia ubogim w imię Chrystusa i że wynikają również z konkretnych instrukcji, jakie wydał mu papież Franciszek: „Idź do biednych i jeżeli coś masz im dać, to patrz im w oczy. Bo to jest Jezus! Jak cokolwiek dajesz, to ich się dotykaj. A jak się ich dotkniesz, to czy potem czasem nie wycierasz ręki? Najlepiej to nic nie kupuj, tylko zjedz z nimi. Bo kupić, rzucić i odejść jest bardzo łatwo. Usiądź z nimi, jak trzeba, to prześpij się z nimi. I będziesz wszystko wiedział. Na początku będzie to dla ciebie strasznie trudne, ale po czasie zobaczysz, że to jest czysta Ewangelia. Ewangelia bez komentarza”.

Kardynał Krajewski od lat wypełnia tę posługę w największej pokorze, nie widząc w tym nic nadzwyczajnego, tylko swój obowiązek wynikający wprost z Ewangelii, a oficjalnie nałożony na niego przez Ojca Świętego. W swej nieprawdopodobnie intensywnej pracy (telefony od ubogich odbiera i interweniuje w ich sprawach nawet w środku nocy) działa przede wszystkim czynem. Jak sam podkreśla: „W liście na Światowy Dzień Ubogich papież Franciszek napisał ‘Nie miłujmy słowem, ale czynem’ (…), a w mojej bulli, że jak już nie dam rady czynem, przykładem, to wtedy mam coś powiedzieć. Ale dopiero wtedy, gdy już nie dam rady”.

Redaktor Krzysztof Tadej podpisuje egzemplarze książki „Zapach Boga” w parafii South Kensington, 2 lutego 2020.

Kiedy stanę przed Bogiem

Nie da się łatwo opisać książki „Zapach Boga”. To zbiór tak wielu różnorodnych zagadnień, myśli, szeregu kazań i wypowiedzi kardynała Krajewskiego, z których wyłania się jego obraz jako człowieka bezgranicznie oddanego swej pracy, nadzwyczaj skromnego, odważnego, żyjącego na wskroś Ewangelią, a przy tym szokująco (dla zwykłego człowieka) martwiącego się, że gdy stanie przed Panem Bogiem, usłyszy „Konrad, ja cię nie znam”.

To również zbiór refleksji o trzech papieżach – o Janie Pawle II, Benedykcie XVI i Franciszku, przy których pełnił posługę papieskiego ceremoniarza zanim objął funkcję jałmużnika. Każda strona tej książki niesie tyle informacji i rozważań, że zachęca, by do niej powracać i znów na nowo czytać – choćby tylko dowolną stronę, fragment, jedną zapisaną w niej myśl. Przygotowanie tej książki jest wielką zasługą redaktora Krzysztofa Tadeja. Jak sam przyznał podczas londyńskiego spotkania z czytelnikami (2 lutego 2020, w parafii South Kensington), kardynał Krajewski nie mógł przybyć na to spotkanie, bo nie może przerwać swojej pracy. Tym bardziej trudno byłoby oczekiwać, że sam kiedyś napisałby swoją książkę. Poznajmy ten nadzwyczajny obraz jego wiary, myśli i działalności oraz fascynujący opis jego drogi z rodzinnej Łodzi do Watykanu.

Agnieszka Okońska

Kardynał Konrad Krajewski, „Zapach Boga”, opracowanie i wstęp Krzysztof Tadej, Wydawnictwo Znak, Kraków 2019



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

,,JAK SIEBIE SAMEGO"

Bądź dobry dla siebie. Nie chciej w sobie zmienić od razu wszystkiego. Nie spodziewaj się natychmiastowych wyników swoich postanowień. Nie denerwuj się niepowodzeniami. Nie histeryzuj, gdy popełnisz głupstwo, nie karz siebie zbyt surowo, nie narzucaj się sobie. Umiej przeczekać okresy, gdy cię głowa boli, gdy ci jest smutno, gdy ci się nic nie chce robić, gdy ci życie brzydnie. Wykorzystuj okresy swoich dobrych nastrojów, rozstawiaj umiejętnie bodźce, wyznaczaj sobie nagrody. Bądź cierpliwym wychowawcą samego siebie, tak jak starasz się nim być dla innych.

W przeciwnym razie zamkniesz sparawę stwierdzeniem, że jesteś dobry, albo stwierdzeniem równie jałowym - że jesteś zły.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński