Gazeta Niedzielna

Urodził się w 1852 r. w Dolomitach we Włoszech. Pochodził z ubogiej rodziny chłopskiej. W 1862 r. rozpoczął naukę w szkole w Bressanone. Dziesięć lat później wstąpił do miejscowego seminarium duchownego. W trakcie studiów zainteresował się misjami. W 1875 r. przyjął święcenia kapłańskie.

W 1878 r., wyjechał do Holandii i wstąpił do Zgromadzenia Słowa Bożego – Misjonarzy Werbistów. Pod kierunkiem założyciela, św. Arnolda Janssena, rozpoczął przygotowania do podjęcia misji. W marcu 1879 r. wyjechał do Chin. Najpierw przez dwa lata uczył się w Hongkongu języka i posługiwał miejscowym chrześcijanom, by następnie wyjechać do powierzonych mu 158 chrześcijan w liczącej 12 milionów mieszkańców prowincji Południowego Szantungu. W marcu 1882 r. zamieszkał w prymitywnej, glinianej chacie w Puoli. Do pomocy w pracy duszpasterskiej zapraszał ludzi świeckich, którzy dzięki znajomości języka mogli o wiele skuteczniej pomagać w ewangelizacji. Z myślą o nich przygotował wyjaśnienia do katechizmu i różne inne pomoce duszpasterskie w języku chińskim. W 1885 r. został zastępcą wikariusza apostolskiego, ustanowionego dla całej prowincji. Kościół na tym terenie liczył już wówczas blisko 700 chrześcijan i około 2000 katechumenów, przygotowujących się do przyjęcia chrztu. W 1894 r. przeniósł się do Wangchungu, gdzie został wkrótce rektorem nowego seminarium. W 1900 r. został mianowany przełożonym prowincji werbistów w Południowym Szantungu. W 1908 r. w prowincji wybuchła epidemia tyfusu. Spiesząc z pomocą chorym, zaraził się od nich chorobą i zmarł (1908 r).Paweł VI beatyfikował go w 1975 r., a św. Jan Paweł II ogłosił go świętym w 2003 r.

na podstawie: www.brewiarz.pl



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

JEŚĆ NIE OBMYTYMI RĘKAMI CZŁOWIEKA NIE PLAMI

Nie staraj się zbytnio o to, abyś był człowiekiem dobrze ułożonym. Gdy uchybisz w tym względzie, nie rób sobie zbytnich wyrzutów. Bo może się w Tobie wytworzyć przekonanie, że na tym polega istota twojego życia. A przecież chodzi o twoją intencję, o twoją bezinteresowność .

Nie staraj się zbytnio o to, abyś był człowiekiem dobrze ułożonym, bo może się zdarzyć, że osiągniesz sukces w tym względzie, i tak otoczenie twoje, jak i ty sam uznasz, że postępujesz poprawnie - a nawet nie zauważysz, że wnętrze twoje jest kłębowiskiem żmij.

* * *

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński