Gazeta Niedzielna

Minął miesiąc, któremu towarzyszyła każdego dnia litania do Najświętszego Serca Jezusowego wraz z prośbą: „Jezu cichy i pokornego serca uczyń serca nasze według Serca Twego”. W dzisiejszej Liturgii odnajdujemy potwierdzenie tej prośby w słowach samego Jezusa: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”.

Od razu przypomina mi się komentarz św. Augustyna do tych słów: „Uczcie się ode mnie, nie stwarzania świata, ani stwarzania wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych, ani też czynienia cudów na tym świecie. Ani wskrzeszania umarłych, ale uczcie się ode mnie, że jestem pokorny i łagodny sercem”.

Jak nieprawdopodobnie uniżył się Bóg wystarczy popatrzeć na przyjście Syna Bożego na tę naszą ziemię: grota betlejemska, zwykły żłób. Choć my wolimy unikać tej twardej rzeczywistości. W naszych szopkach, betlejkach tyle jest ‘cudowności’, że zapominamy o prawdziwym miejscu narodzin Jezusa, które przecież było miejscem dla zwierząt. Zaś kres kończący Jego ziemski pobyt znajduje się na Golgocie. Ukrzyżowanie było najgorszym rodzajem śmierci i przeznaczonym tylko dla złoczyńców, którzy do Rzymian nie należeli – a więc dla obcych. Pomiędzy tymi krańcami 33 lata przeżyte w kraju podbitym w niewolę. Jezus nie miał ani bogatej, ani znaczącej, ani inteligentnej rodziny. Miał właściwie wszystkie ziemskie upokorzenia. Jego uczniowie, poczciwi na pewno, ale jakże niepewni, wciąż chwiejni i słabi. W oczach świata była to gromadka analfabetów. Całe Jezusowe życie upływało w bezpośrednim i w śmiertelnym zagrożeniu. Głosząc Królestwo Boże, był nieustannie śledzony i podsłuchiwany, także każde Jego słowo zostało wykorzystane przeciwko Niemu. Uruchomiono przecież na oczekiwanego od wieków Mesjasza cały aparat totalitarnego państwa, które było wówczas państwem jedynym i nie mającym alternatywy. Religijni przedstawiciele Jego własnego Narodu, kapłani Jego własnego Ojca robili wszystko, aby Go zabić. Najpotężniejsze na świecie obce mocarstwo zapieczętowało Jego grób. Jezus umierał odarty z wszystkiego. Nawet nie miał całego ciała – bo było podarte biczami, podziurawione gwoździami. Nawet nie miał całego serca, bo zostało ono przebite. Umierał w ciemności i pustce, w odrzuceniu i w nędzy, śmiercią niewolnika i dlatego „Bóg dał mu wszystko” – jak napisał św. Paweł. Więc dał Mu także i nas. W dzisiejszej Ewangelii sam Jezus o tym mówi: „Wszystko przekazał Mi Ojciec mój”.

I to On, nasz Pan, ze względu na nas doświadczając tego wszystkiego, wciąż chodzi naszymi drogami, aby być zawsze, w każdej sytuacji z człowiekiem. On widzi to nasze umęczenie, a może przede wszystkim nasze udręczenie własnym egoizmem. Wiem jak bardzo potrzebuję Jezusowego ukojenia dla mojej duszy, bo znam, ze swojego doświadczenia również, co to znaczy, kiedy życie przygniata. Część tych człowieczych ciężarów wylicza Karl Rahner w książce Przez Syna do Ojca: …”długie jednakowe godziny, monotonia obowiązków, praca, którą każdy uważa za zwykłą i naturalną, ciągłe i dokuczliwe trudy, za które nikt nie dziękuje, zużycie i nieuchronne ofiary starości, rozczarowania i porażki, nieporozumienia i niezrozumienia, niespełnione życzenia, ból drobnych upokorzeń, uparte obstawanie przy swoim ludzi starych w obronie przed młodymi i równie nieuchronna nielitościwość młodzieży wobec starości i nieporozumienia w bliskim współżyciu”.

A moje obciążenie złem? Tu nie o poszczególne epizody chodzi, które są moimi grzechami, ale moje człowieczeństwo skażone grzechem pierworodnym. Św. Augustyn nazywa to skażenie egocentryzmem. Siedzi we mnie głęboko zakorzenione i to jest sedno grzechu. Tu dopiero zrozumiałe staje się diabelskie działanie. Chęć za wszelką cenę zrealizować siebie po swojemu – nawet, a może przede wszystkim, na przekór samemu Bogu.

Bardzo trafnie ujął to głębokie człowieka rozdarcie Wolfhart Pannenberg w swoim rozważaniu Kim jest człowiek: „Jakkolwiek najbardziej rozpowszechnionym przejawem grzechu jest pożądliwość, to jednak najgłębszym motywem pożądliwości jest miłość człowieka do samego siebie. Samolubstwo odwraca nas od zainteresowania się ludźmi ze względu na nich samych, ono też przeszkadza kochać Boga dla Niego samego”.

Teraz dopiero nabiera sensu Jezusowe zalecenie, dlaczego mam Go naśladować. Bo to łagodność jest wychodzeniem z egocentryzmu do ludzi, do świata, w którym mogę zrealizować swoje człowieczeństwo. W tych właśnie rejonach, które wyznaczył mi Bóg. Pokora serca daje poznanie prawdy o sobie. Wtedy akceptuję siebie, mimo okaleczenia grzechem pierworodnym. Zgadzając się na mój człowieczy los, moja nadzieja wzrasta w Bogu, który już tyle razy wyprowadzał mnie ze ślepych ulic, skomplikowanych zdarzeń.

Panie Jezu, dziś słyszę Twoje słowa i bardzo pragnę iść za nimi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”.

ks. Marian Łękawa SAC – rektor PMK w Szkocji



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

MOWA TWOJA

Odezwij się do człowieka, który jest obok ciebie. Milczenie bardzo krótko bywa obojętne. Szybko przeradza się w obecność, wrogość - do nienawiści włącznie. Tylko w milczeniu wobec przyjaciela nie grozi żadne niebezpieczeństwo.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński