Gazeta Niedzielna

Czym jest Królestwo Boże, które już tu, na ziemi, jest dane człowiekowi doświadczać?

To pytanie wciąż, jakby od nowa, daje o sobie znać. Słowo Boże przeznaczone na dzisiejszą niedzielę bardzo jasno określa warunki przynależności do Jezusowego Królestwa. Są one zawarte w ośmiu błogosławieństwach i nie są łatwe.

Zajmując miejsce po obydwóch stronach konfesjonału znam trochę ludzką kondycję i wiem, jak człowiek często próbuje znaleźć jakąś taryfę ulgową. Już wiele razy mogłem się przekonać w różnych sytuacjach co do swojej pomysłowości w wyszukiwaniu argumentów łagodzących Jezusowy radykalizm.

Co jest konieczne, aby człowiek mógł posiąść Jezusowe Królestwo?

W dzisiejszym pierwszym Czytaniu, jak i w drugim można znaleźć na to pytanie odpowiedź. Jest nią po prostu – pokora.

Ojciec św. Jan Paweł II będąc w Polsce w roku 1999 tłumaczył w swoich homiliach Jezusowe błogosławieństwa: „Do kogo te słowa się odnoszą? Odnoszą się przede wszystkim do Chrystusa samego. On jest ubogi duchem, On jest cichy, On jest pokój czyniący, On jest miłosierny i On jest także Tym, który cierpi prześladowanie dla sprawiedliwości. To błogosławieństwo stawia nam przed oczy w sposób szczególny wydarzenia Wielkiego Piątku. Chrystus skazany na śmierć jako złoczyńca, a potem ukrzyżowany. Na Kalwarii zdawało się, że został opuszczony przez Boga i wydany na pośmiewisko ludzi.

Ewangelia, którą głosił Chrystus, została podana wówczas jakiejś radykalnej próbie: Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego – tak wołali ci, którzy byli świadkami wydarzenia. Chrystus nie zstępuje z krzyża, ponieważ jest wierny swojej Ewangelii. Cierpi niesprawiedliwość ludzką. Tylko w ten sposób może bowiem dokonać usprawiedliwienia człowieka. Pragnął, ażeby na Nim przede wszystkim sprawdziły się słowa z Kazania na Górze: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z Mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

Chrystus jest prorokiem wielkim. W Nim wypełniają się proroctwa, bo wszystkie one na Niego wskazywały. W Nim równocześnie otwiera się proroctwo ostateczne. On jest Tym, który cierpi prześladowanie dla sprawiedliwości z pełną świadomością, że właśnie to prześladowanie otwiera przed ludzkością bramy życia wiecznego. Odtąd do tych, którzy uwierzą w Niego, ma należeć królestwo niebieskie”.

Modlimy się podczas Mszy św.: „Byliśmy umarli z powodu grzechu i niezdolni zbliżyć się do Ciebie, ale Ty dałeś nam najwyższy dowód swego miłosierdzia, gdy Twój Syn, jedyny Sprawiedliwy, wydał się w nasze ręce i pozwolił się przybić do krzyża.” Tutaj nie można nie zobaczyć pokory Boga, który stał się słabym wobec świata. Pozwolił sobie związać ręce, a potem dać je ukrzyżować. Ale to właśnie ta słabość jest błogosławieństwem dla naszego świata.

Z rekolekcji, które prowadził ks. Janusz Pasierb, pamiętam jak mówił o pokorze Boga w naszych czasach i o pokorze Boga w naszym życiu: „Bóg bardzo często zajmuje w świadomości współczesnego człowieka to ostatnie miejsce. Bóg usiadł na ostatnim miejscu. Wydaje się na nie zepchnięty. Ale On po prostu to wybiera w swojej pokorze. Bóg jest pokorny. Bóg naprawdę nie pcha się, żeby zajmować pierwsze miejsca. Bóg chce być na to miejsce poproszony przez człowieka, przez wspólnoty, przez narody, przez ludzkość. To właśnie do naszego Zbawiciela Boga trzeba powiedzieć: Przyjacielu, przesiądź się wyżej. Zajmij to miejsce, które Tobie przysługuje. Ale właśnie – dostrzec w tym Kimś, kto wydaje się dzisiaj być zepchnięty na ostatnie miejsce, albo któregośmy sami zepchnęli na ostatnie miejsce, dostrzec w tym Kimś, skromnym i biednym i nieśmiałym, dostrzec w tym Kimś – Boga”.

Fiodor Dostojewski będąc w Bazylei zwiedzał muzeum. I tam wielkie wrażenie zrobił na nim obraz przedstawiający zdjęcie z krzyża ciała Chrystusowego. Ta scena tak przykuła jego uwagę, że stał przed nim i to przez dłuższy czas. Dzieląc się potem z żoną swoimi wrażeniami pytał: Dlaczego? Za co? Tego wcale pojąć nie mogę. Pozostaje jedynie porównanie z ziarnem wrzuconym w ziemię. Jeżeli to ziarno obumrze – przynosi wiele owocu.

Jezus mówi o sobie, że jest kamieniem węgielnym. A rolą kamienia węgielnego jest utrzymać cały ciężar i ścian i dachu, po prostu – całej budowli. Po tej stronie życia nie można w pełni zrozumieć jak bardzo świat, który jest wielką budowlą, potrzebuje ludzi, których Jezus nazywa błogosławionymi.

Bernanos, w jednym ze swoich esejów, pisząc o ludziach bliskich Bogu, ujął to w takim obrazie: świat jest pięknym ptakiem, który lata pomiędzy górami, pośród wąwozów. Od nieustannego wysiłku skrzydeł zależy utrzymanie się, aby nie runąć w przepaść. Dla świata takimi skrzydłami są owi błogosławieni. „Na nich spada ciężar sprzeciwu złym mocom, złej sile; oni znoszą bezwład masy, który nawet tego nie wie, często ich nie rozumie. To ich zmęczenie i ból ocala życie reszty”.

Dobrą ilustracją takiego ocalenia niech będzie autentyczna historia o dr. Brackett, którą poznałem od ks. Feehan’a.

Dr Brackett odbywał praktykę w niewielkim mieście w Ameryce. Był znany jako przyjaciel ubogich, a to z powodu wielu godzin spędzanych wśród najmniej uprzywilejowanych członków tamtejszej społeczności, za których leczenie nigdy nie brał pieniędzy. Mieszkał w dwóch pokojach nad sklepem w samym środku miasteczka. Na drzwiach wejściowych wisiała tabliczka z napisem: „Dr Brackett – przyjmuje na górze”.

Raz nawet była już ustalona data ślubu i doktor o mało co by się ożenił, ale w dzień ślubu wezwano go do ubogiej meksykańskiej rodziny, aby przyjął skomplikowany poród. Doktor pozostał z matką aż do chwili, gdy dziecku nie groziło już niebezpieczeństwo. Kiedy powrócił, ślub był już odwołany, a narzeczona nie chciała o nim więcej słyszeć. Resztę życia poświęcił chorym, ubogim, starym i samotnym. Gdy umarł, jego pogrzeb był największym, jaki kiedykolwiek dotąd widziano.

Wtedy też mieszkańcy miasteczka zebrali się, aby znaleźć sposób, by pamięć po doktorze przetrwała już na zawsze. Było wiele sugestii i propozycji, ale jak to bywa zwykle w podobnych sytuacjach, nie zrobiono w końcu nic. O pamięć po doktorze zadbała jedynie rodzina ubogich Meksykańczyków, których dziecko doktor przyjmował na świat w dniu swojego niedoszłego ślubu. Po drodze z zebrania do domu zdjęli tabliczkę z drzwi wejściowych doktora i nazajutrz pojawiła się ona nad grobem doktora otoczona kwiatami. Widniał na niej napis: „Dr Brackett – przyjmuje na górze”.

ks. Marian Łękawa SAC – Rektor PMK w Szkocji



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

MOWA TWOJA

Odezwij się do człowieka, który jest obok ciebie. Milczenie bardzo krótko bywa obojętne. Szybko przeradza się w obecność, wrogość - do nienawiści włącznie. Tylko w milczeniu wobec przyjaciela nie grozi żadne niebezpieczeństwo.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński