Gazeta Niedzielna

Czym jest wiara?
XXVII Niedziela
Zwykła – ROK C

ks. Marian Łękawa SAC - Rektor PMK w Szkocji

Jean-Paul Sartre, francuski filozof i pisarz w swej autobiografii pt. Słowa wspomina między innymi o drodze do niewiary. Pisze w ten sposób: „Do niewiary nie przywiodły mnie sprzeczności dogmatów, lecz życie. Bo przecież wierzyłem – co dnia klękając w koszuli na łóżku odmawiałem, złożywszy ręce, swój pacierz, ale o Bogu myślałem coraz rzadziej. Kilka lat utrzymywałem jeszcze z Wszechmocnym stosunki oficjalne, prywatnie jednak zaprzestałem składania Mu wizyt… A On coraz rzadziej na mnie spoglądał… w końcu odwrócił oczy.”

Utrata wiary przede wszystkim ma swoje źródło w błędnych obrazach jakie człowiek funduje sobie o Bogu. Najczęściej Bóg wydaje się być srogim władcą wszechświata, odległym i niedostępnym. Jak często już od dzieciństwa, od najmłodszych lat idą za człowiekiem takie błędne wyobrażenia o Bogu, który jest wiecznym policjantem i śledzi każdy krok. A kiedy przyłapie na gorącym uczynku – od razu karze. Tak właśnie przydarzyło się pewnemu chłopcu, który został złapany za rękę, gdy sięgał do puszki z ciastkami. Mama skarciła go tymi słowami:

– Bóg się na ciebie złości, jeszcze będziesz musiał za to zapłacić, tylko czekaj, a zobaczysz.

Za karę chłopiec został wysłany do swojego pokoju, by tam czekać na Boży gniew. Po chwili przyszła nagła burza i matka pobiegła do pokoju chłopca, aby sprawdzić, czy się nie boi. Znalazła go, gdy spoglądał w okno chrupiąc jedno ze ściągniętych wcześniej swoich zdobyczy i tak sobie powtarzał:

– Tyle hałasu o kilka ciastek.

W innym zaś domu matka zawiesiła w kuchni napis z dużymi literami: BÓG CIĘ WIDZI. Ale na szczęście, kiedy przychodziła w odwiedziny babcia, która była bardzo mądrą osobą, strach swoich wnucząt w ten sposób uspokajała:

– Zawsze kiedy czytacie te słowa spróbujcie pamiętać, że Bóg was kocha tak bardzo, że nie może od was oczu oderwać.

W książce Kamienne tablice Żukrowskiego znalazłem piękny tekst opisujący na czym polega tajemnica wiary: „Pokaż mi wujku, te okulary – prosił przymilnie. Jakie okulary? – No, te, żeby zobaczyć Pana Boga. – Nie mogę ci ich pokazać, bo każdy musi mieć własne. Nazywają się wiara – szeptał poufnie dziecku. Spoglądało szeroko otwartymi oczyma. Odczuł nagle skurcz żalu; kto mówi o tym moim chłopcom? – I ja też je będę miał, jak będę duży? – Jeżeli będziesz tego chciał, na pewno dostaniesz. Wielu dorosłych ma je, tylko nie chce się do tego przyznać…”

Każdy człowiek wzrasta z dnia na dzień, z roku na rok i to na różnych płaszczyznach swojej osobowości. Ale bywa i to dosyć często, że ten wzrost nie dotyczy wiary. A wtedy wiara obwarowana zostaje jedynie tak zwanymi nawykami wiary, które bardzo łatwo zbiegiem czasu zatracają się. Potem człowiek się dziwi dlaczego nie odnajduje Boga, do którego jedynie tylko przywykł. Nawyk, przyzwyczajenie jest poprzestaniem na powierzchowności, która jest główną przeszkodą wiary.

Św. Benedykt w swojej regule mówi bardzo ciekawie o człowieku, który wstępuje do zakonu. Otóż wśród trzech oznak, po których można poznać czy się nadaje, na pierwszym miejscu jest: Czy naprawdę szuka Boga? Tak jest napisane w Regule Benedyktyńskiej, która powstała już w VI wieku. Jest to zdumiewające.

Warto tu przypomnieć słowa papieża Pawła VI: „Wiara, dar łaski, akt myśli szukającej prawdy i decydujący gest naszej woli, pozostaje zawsze u źródeł wzniosłych prawd, przekraczających naszą zdolność intelektualną, wydaje się jednak tak odmienną i tak odległą od pola naszego zwykłego poznania. Nie nabywa się jej raz na zawsze, nie wyczerpuje się ona na kilku wiadomościach, jakie posiadamy z jej treści. Wymaga ona od nas stałej czujności umysłu, przyzwolenia wewnętrznego, przekonania o tym, czym ona jest i stopniowym zdobywaniu. Przypomnijcie sobie tak bardzo ludzki i charakterystyczny okrzyk ojca, który o cud dla swego syna błagał Chrystusa Pana warunkującego swą zgodę na cud od jego wiary: „Wierzę, zaradź niedowiarstwu memu!”

Apostołowie stale przebywali z Panem Jezusem i dlatego tym lepiej widzieli jak nikła jest ich wiara. Jeżeli by szukać jakiegoś podobieństwa – to jest tak jak z biedą – bardziej doskwiera wtedy kiedy z bliska ogląda się cudze bogactwo. Nie dziwi więc prośba wybranych przez Pana: „Przymnóż nam wiary.” Ale odpowiedź Chrystusa – czy jest zrozumiała? Człowiek chciałby rościć sobie pretensje do Bożych planów. A tymczasem Pan Bóg wcale nie musi rozliczać się przed człowiekiem ze swego postępowania. Owa przypowieść o ziarnku gorczycy nie obiecuje uczniom, że otrzymają od razu moc wiary, ale wskazuje na drogę wzrostu. Najpierw trzeba zrobić to, co do człowieka należy i jeszcze powiedzieć: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy. Wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.” Resztę pozostawić Bogu. To zaś oznacza wejście na drogę cierpliwości, która nie ma nic wspólnego z biernym czekaniem, aż Bóg przyjdzie i obsłuży swoją łaską i zacznie spektakularnie działać. Wiara nabiera niepojętej mocy – co jest zawarte w obrazie przesadzenia drzewa w morze – właśnie poprzez służbę Jemu i wraz z Nim. To właśnie znaczą słowa: „Gdzie Ja jestem, tam będzie i Mój sługa.” Tu dopiero mogę zrozumieć co to znaczy: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić.” Wiara jest tak jak Królestwo Boże – rośnie, choć niepostrzeżenie. A właściwy czas na owocobranie – sam Pan wybierze.

ks. Marian Łękawa SAC – Rektor PMK w Szkocji



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

,,JAK SIEBIE SAMEGO"

Bądź dobry dla siebie. Nie chciej w sobie zmienić od razu wszystkiego. Nie spodziewaj się natychmiastowych wyników swoich postanowień. Nie denerwuj się niepowodzeniami. Nie histeryzuj, gdy popełnisz głupstwo, nie karz siebie zbyt surowo, nie narzucaj się sobie. Umiej przeczekać okresy, gdy cię głowa boli, gdy ci jest smutno, gdy ci się nic nie chce robić, gdy ci życie brzydnie. Wykorzystuj okresy swoich dobrych nastrojów, rozstawiaj umiejętnie bodźce, wyznaczaj sobie nagrody. Bądź cierpliwym wychowawcą samego siebie, tak jak starasz się nim być dla innych.

W przeciwnym razie zamkniesz sparawę stwierdzeniem, że jesteś dobry, albo stwierdzeniem równie jałowym - że jesteś zły.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński