Gazeta Niedzielna

Ciągłe dojrzewanie
II Niedziela
Wielkiego Postu – ROK A

ks. Marian Łękawa SAC - Rektor PMK w Szkocji

Pan Jezus prowadzi człowieka „na górę wysoką osobno”, aby pokazać coś zupełnie niewyrażalnego słowami. Mówimy – Przemienienie Pańskie. Jaki jest kontekst tego wydarzenia? Tuż przed górą Tabor Chrystus zapowiada, że „musi iść do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie”. I zaraz dodaje, mówiąc wyraźnie swoim uczniom: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”.

Po zejściu zaś z góry Tabor znowu zapowiada swoją mękę. Uzdrawia epileptyka, który był pod mocą złego. A zdziwionym uczniom: „Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?” odpowiada: „Ten rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem”.

Góra Przemienienia jest więc jakby otoczona Górą Kalwarii.

O. Jacek Salij pisząc o Górze Przemienienia i o Górze Kalwarii tłumaczy, że „jest to ta sama góra jedności człowieka z Bogiem, tyle tylko, że góra ta ma dwa wymiary. W swoim aspekcie trudnym i bolesnym, ale na szczęście krótkim i przemijającym jest ona Górą Kalwarii. Natomiast w swoim aspekcie ostatecznym i wiekuistym jest to Góra Przemienienia; góra przepełniona światłem Bożej obecności i szczęściem przyjaźni z samym Bogiem”.

Ci sami trzej uczniowie, którym było dane przeżyć Przemienienie Chrystusa Pana na górze Tabor – byli również obecni na górze Oliwnej, gdzie Pan Jezus przygotowywał się do swojej męki i śmierci na krzyżu. Prosił ich, aby czuwali z Nim, ale oczy ich zmorzone były snem. Potem przyszła kohorta z mieczami i kijami i pojmali Pana. Wystraszeni apostołowie pouciekali. Stało się tak, pomimo że bardzo mocno przeżyli chwile, kiedy Chrystus przemienił się wobec nich. Dlaczego doświadczenie Bożego światła jest powiązane z ciemnościami zwątpienia? Piotr, Jakub i Jan wiernie towarzyszyli Panu – a jednak nie ominął ich dramat strachu, lęku, który spowodował ucieczkę, nawet zdradę.

„Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę: ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara”. W ten sposób Pan Jezus przygotowywał Piotra na to, co już niedługo miało nadejść.

Bóg obdarowując człowieka darem życia, prowadzi go ścieżkami wielorakich doświadczeń, aby stawał się coraz dojrzalszy. To ciągłe dojrzewanie staje się możliwe, jak pisze św. Paweł w dzisiejszym II Czytaniu „przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć, a rzucił światło na życie i nieśmiertelność przez Ewangelię”.

Syn Boży sam na sobie przeżywając na wzgórzu Oliwnym krwawą noc, bo „Jego pot był jak gęste krople krwi” i podczas agonii na krzyżu, kiedy „mrok ogarnął całą ziemię” doświadczył co znaczy zawierzyć w takiej sytuacji Przedwiecznemu Ojcu.

Św. Jan Vianney wyznał, że kiedy spotyka go coś przykrego, coś ciężkiego i buntuje się – to wtedy staje się coraz słabszy. Natomiast kiedy przyjmuje wszystko zgadzając się z wolą Bożą – czuje jak staje się coraz mocniejszy.

Ojciec św. Jan Paweł II kiedy ukończył 65 lat, ułożył modlitwę, która właściwie jest jego aktem oddania się Miłosiernemu Bogu. W pierwszej części dziękuje za wszystko co dotychczas Bóg pozwolił mu doświadczyć. Dalej opisując w modlitwie ludzi w podeszłym wieku, którym towarzyszą różnego rodzaju cierpienia, tak się modli: …”Panie, więc już dzisiaj, gdy jeszcze posiadam sprawność fizyczną i umysłową, zgadzam się na Twoją świętą wolę, jeżeli włożysz na mnie krzyż cierpienia, aby w ten sposób służyć Twojej chwale i zbawianiu dusz… Jeżeli przyjdzie dzień, w którym choroba ogarnie mój umysł i pozbawi mnie świadomości, już dziś Panie, oddaję się Tobie, aby trwać w milczącej adoracji. Jeżeli dotknie mnie stan przedłużającej się nieświadomości, pragnąłbym, aby każda chwila mojego życia stała się nieprzerwanym ciągiem łaski i aby mój ostatni oddech był również oddechem miłości”…

Czytałem kiedyś taką historię o małym chłopcu i jego pięcioletniej siostrzyczce chorej na rzadką chorobę krwi, wymagającą transfuzji. Krew musiała pochodzić od kogoś z rodziny. Jej brat był najlepszym dawcą.

– Synu, zapytał doktor, czy oddałbyś krew po to, by twoja siostra mogła żyć?

Chłopiec był przerażony, ale zgodził się natychmiast. Po transfuzji, kiedy przyszedł do niego lekarz, aby zobaczyć jak się czuje, on od razu zapytał:

– Doktorze, kiedy ja umrę?

Wtedy dopiero lekarz zrozumiał, jak chłopiec zupełnie nie zdawał sobie sprawy na co się zgodził. Był przekonany, iż żeby uratować swoją siostrę, musi oddać całą swoją krew – tak jak Jezus oddał całe swoje ciało i krew, aby mnie, biednego człowieka, uratować.

W dzisiejszym I Czytaniu jest wypowiedziane zaproszenie: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę”. Abram więc udał się w drogę, która wiodła poprzez ciemność. Jedynym światłem było tylko Boże Słowo.

Czas Wielkiego Postu, który teraz przeżywam jest czasem, w którym bardzo pragnę, aby Bóg wyprowadzał mnie z nizin, bo utknąłem w nich jak w grzęzawisku.



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

MOWA TWOJA

Odezwij się do człowieka, który jest obok ciebie. Milczenie bardzo krótko bywa obojętne. Szybko przeradza się w obecność, wrogość - do nienawiści włącznie. Tylko w milczeniu wobec przyjaciela nie grozi żadne niebezpieczeństwo.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński