Gazeta Niedzielna

Po wysłuchaniu dzisiejszego Słowa Bożego wydaje się być oczywistym, że na świecie są ludzie dobrzy i są ludzie źli. Dokładnie jak w Jezusowej przypowieści – na polu równolegle obok siebie rośnie i pszenica i chwast. Dlatego reakcja sług gospodarza, zdziwionych skąd wziął się chwast, skoro posiane było tylko dobre nasienie, jest bardzo zrozumiała: „Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go? Ale gospodarz nie zgodził się. I powiedział dlaczego.

Na pewnej wyspie żyli ludzie bardzo spokojnie. Panowała wśród nich harmonia i prawdziwy pokój. Ale przyszedł czas, że na tym błogim miejscu wszystko się zmieniło. Pojawiły się kłopoty, niepokój i strach. Dobrzy ludzie bardzo byli tym zmartwieni i nie wiedzieli co robić. Obwiniali za ten stan rzeczy stosunkowo małą grupę ludzi, która była przyczyną wzrastającego niepokoju. Dlatego postanowili tych złych odizolować od siebie. Wyznaczyli dla nich specjalną część na wyspie – najbiedniejszą i najbardziej ponurą. Ogrodzili ją wysokim płotem. I zaczęła się segregacja, która w teorii wyglądała prosto. Każdy wiedział, albo myślał, że wie, kto jest złodziejem, wandalem, handlarzem narkotyków, zboczeńcem, mordercą niewinnych ludzi i tak dalej. Ale w praktyce okazało się, że to dzielenie na dobrych i złych jest bardzo skomplikowane. Ci, których próbowano umieścić za wysokim murem, zaczęli się opierać. Bo kto by chciał nosić etykietką z napisem: „zły”? Czy być traktowanym jak trędowaty? Wiele rodzin przeżywało rozdarcie. Mimo że dzieci zostawały osierocone, przyjaciele rozdzieleni – akcja tropienia trwała nadal. I tak po jednej stronie muru byli źli ludzie, a po drugiej – tylko przyzwoici, uczciwi, szanowani, religijni, przestrzegający prawa.

Na tej wyspie żył również świątobliwy starzec, któremu na imię było Antoni. Przez wszystkich mieszkańców bardzo był szanowany i podziwiany. I oczywiście dobrzy ludzie byli przekonani, że zostanie z nimi. Ale zdziwili się i doznali szoku, kiedy zobaczyli, że on zamieszkał ze złymi.

– Antoni! – to nie jest w porządku, protestowali porządni. Dlaczego? – przecież ty najbardziej zasługujesz, aby być po naszej stronie ogrodzenia.

– Tak myślicie naprawdę? – odpowiedział Antoni. Wy uważacie się za niewinnych, prawych i czyniących pokój, a tych innych – za wcielone diabły. Oszukujecie samych siebie. Wasza niewinność jest tylko wyimaginowana. Kto może powiedzieć, że jest dobry, albo zły? Kto z nas może powiedzieć, że nie ma w sobie zła, albo, że nigdy nie uczynił nic złego? Przede wszystkim to, co potępiacie u innych jest w was. Przez odrzucenie waszych braci i sióstr mających też prawo do zbawienia, popełniliście wielki błąd. Ja pozostaję po tej stronie ogrodzenia, ponieważ ja także czyniłem zło. Ja także jestem grzesznikiem.

Kiedy wysłuchali jego argumentacji, zdecydowali się już więcej nie robić żadnych podziałów i rozebrali wysoki płot.

Jak łatwo i jak chętnie przychodzi człowiekowi rozdzierać swoje szaty oburzając się grzechami innych. Przypowieść o pszenicy i kąkolu tak by się chciało inaczej zaaplikować. Załatwić doraźnie. Tymczasem Boży Siewca obsiewając glebę ludzkiego serca jak bardzo szanuje wolną wolę i daje człowiekowi czas. Z jak wielką cierpliwością znosi głupotę człowieka. Czy ja nigdy nie miałem pretensji do Pana Boga za to, że jest wieczny, że myśli kategoriami wiecznymi? Ależ tak. Bo ja nie mam cierpliwości ani do zła, które widzę tylko u innych, ani do ich przeróżnych słabości. Tak by się chciało ponakręcać Boże zegary według ludzkich zegarków szybko cykających. A gdzie jest Boże prawo do wolności, do mądrości, do dobroci, do wieczności? W moich zapiskach znalazłem tekst ks. Pasierba właśnie dotyczący braku ludzkiej cierpliwości: „My byśmy uporali się z wrogami Boga. My byśmy pozałatwiali wszystkich Malchusów. W stosunku do ludzi nasza niecierpliwość wyraża się przede wszystkim w nietolerancji i w braku wyrozumiałości – które to cnoty są mądrością błogosławioną. Jak często zdarza się nam mówić: ‘Ja go znam na wylot’. ‘Oni wszyscy tacy’. ‘On się na pewno nie zmieni’. To są straszne zdania, ponieważ człowiekowi nie wolno tak mówić. Tu wyraźnie stajemy w roli wszechwiedzącego i wszechmogącego Boga. Bóg tak nie mówi o nikim. A my tak mówimy o wielu ludziach – jako sędziowie, jako ci, którzy potępiają. Po tej stronie życia, przed żniwem nie wiemy, naprawdę nie wiemy, kto jest dobry, a kto jest zły”.

Nie ferowałbym takimi sądami, gdybym zdał sobie sprawę z faktu, że to ja jestem grzesznikiem i przed Najświętszym Bogiem jestem absolutnym nędzarzem.

Klęczę więc przed Tobą Panie i milczeć próbuję. Bo Twoje Słowo posiane na ludzkim sercu tylko w ciszy rośnie – jak ziarno głęboko ukryte w ziemi.

Proszę Cię Panie o łaskę przemiany serca, bo wtedy kąkol, który diabeł już zdążył nasiać, nie zdoła zagłuszyć Twojego siewu.



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

,,JAK SIEBIE SAMEGO"

Bądź dobry dla siebie. Nie chciej w sobie zmienić od razu wszystkiego. Nie spodziewaj się natychmiastowych wyników swoich postanowień. Nie denerwuj się niepowodzeniami. Nie histeryzuj, gdy popełnisz głupstwo, nie karz siebie zbyt surowo, nie narzucaj się sobie. Umiej przeczekać okresy, gdy cię głowa boli, gdy ci jest smutno, gdy ci się nic nie chce robić, gdy ci życie brzydnie. Wykorzystuj okresy swoich dobrych nastrojów, rozstawiaj umiejętnie bodźce, wyznaczaj sobie nagrody. Bądź cierpliwym wychowawcą samego siebie, tak jak starasz się nim być dla innych.

W przeciwnym razie zamkniesz sparawę stwierdzeniem, że jesteś dobry, albo stwierdzeniem równie jałowym - że jesteś zły.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński