Gazeta Niedzielna

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen. Za każdym razem, kiedy mówimy te słowa, uwielbiamy Boga w Trójcy Jedynego. Za każdym razem, kiedy czynimy znak krzyża świętego, wyznajemy największą tajemnicę naszej wiary.

Ale człowiek nie lubi tajemnic – szczególnie religijnych, dogmatycznych i równocześnie zapomina, że sam dla siebie jest wielką tajemnicą.

Ojciec Święty na Placu Zwycięstwa w Warszawie powiedział bardzo pamiętne słowa: „Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może sam siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa”.

Zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże. A tymczasem wielu ludziom tak trudno jest odnaleźć Boże ślady w sobie samym i w innych? Skarga Chrystusa pozostaje wciąż aktualna: „Ojcze sprawiedliwy, świat Cię nie poznał”.

Ks. Jan Twardowski w jednym ze swoich wywiadów pyta: „czyżby rzeczywiście człowiek przychodził na świat z osłabioną wrażliwością na świat ducha?”

Do wielkiego miasta przyjechał rolnik. Idąc bardzo ruchliwą ulicą, nagle zatrzymał się mówiąc do swego przyjaciela: Słyszę świerszcza. Jego przyjaciel zdziwiony pyta: Jak możesz słyszeć świerszcza w takim potwornym hałasie? Mogę, odpowiedział wieśniak, bo moje ucho jest wyczulone na jego dźwięk. I rzeczywiście, słuchając uważnie skąd przychodzi dźwięk zauważyli świerszcza na parapecie okna. Widząc wielki podziw swojego przyjaciela, wyjął kilka monet i wyrzucił na chodnik. Dźwięk rozrzuconych pieniędzy zatrzymał wielu przechodniów. Nikt z nich nie słyszał głosu świerszcza, ale wielu usłyszało dźwięk rozsypujących się metalowych krążków. Bo ludzie słyszą tylko to, na co mają wyczulone ucho. Niestety bywa często tak, że ludzkie ucho nie jest wyczulone na sprawy najważniejsze.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi do Nikodema właśnie o tym, co jest dla każdego najistotniejsze, mianowicie, że ja człowiek – nie jestem Bogu obojętny: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.

Nieco wcześniej ten sam Ewangelista św. Jan napisał: „Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi.”

Więc człowiek ma ten nieprawdopodobny przywilej uczestnictwa w Bożym życiu. Ale niestety, może również tę szansę zmarnować. Człowiek może powiedzieć: nie! Znowu posłużę się słowami Papieża, tym razem wypowiedzianymi na Błoniach krakowskich: „Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego <wolno>? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim…, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć <nie>?”

Świat jest pełen Bożej światłości. I tak niewiele trzeba – jedynie tylko otworzyć swoje serce, aby doznać skutków Boskiej mocy. Ta moc oświeca, ogrzewa, sprawia, że człowiek zaczyna żyć naprawdę. Wtedy dzieje się coś nieprawdopodobnego: człowiecze serce staje się domem dla samego Boga w Trójcy Jedynego.

W wiosenne dni, kiedy niebo jest pogodne, promienie słońca potrafią oświetlić przeróżne zakamarki. Zagubiony brylant, choćby był w śmieciach czy w jakieś zgniliźnie, jeżeli tylko zostanie dotknięty słonecznym światłem od razu mieni się ludzkim oczom przepiękną tęczą kolorów, ukazując swój blask i wartość.

Ile razy napotykam na piękno ludzkiej duszy, która jest odbiciem Bożego obrazu. Cenię sobie tę wielką łaskę, że mogę spotykać takich ludzi, pełnych trudnego do opisania uroku wewnętrznego. Jak dobrze jest być z takimi ludźmi. Tacy ludzie są żywymi znakami, którzy z tej niepojętej tajemnicy – Jedynej i Troistej, wydobywają coś, co jest nieuchwytne ludzkim językiem.



Fundacja Veritas

Historia fundacji

Księgarnia Veritas

Przejdź do księgarni

Artykuły


Myśl tygodnia

,,JAK SIEBIE SAMEGO"

Bądź dobry dla siebie. Nie chciej w sobie zmienić od razu wszystkiego. Nie spodziewaj się natychmiastowych wyników swoich postanowień. Nie denerwuj się niepowodzeniami. Nie histeryzuj, gdy popełnisz głupstwo, nie karz siebie zbyt surowo, nie narzucaj się sobie. Umiej przeczekać okresy, gdy cię głowa boli, gdy ci jest smutno, gdy ci się nic nie chce robić, gdy ci życie brzydnie. Wykorzystuj okresy swoich dobrych nastrojów, rozstawiaj umiejętnie bodźce, wyznaczaj sobie nagrody. Bądź cierpliwym wychowawcą samego siebie, tak jak starasz się nim być dla innych.

W przeciwnym razie zamkniesz sparawę stwierdzeniem, że jesteś dobry, albo stwierdzeniem równie jałowym - że jesteś zły.

z: Ks. Mieczysław Maliński, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Veritas 1978, ilustr. A. Głuszyński